Roczny samczyk,jego włókno prawie we wszystkich miejscach ma długość między 18 a 20cm.
Amaru jest młodym samczykiem z piękną wełną w kolorze Vicuñ.W tym roku pierwszy raz Zosia uprzędzie jego super wełenkę Beybe Alpaca.
Tak wygląda wełenka na nie ostrzyżonym Amaru.Jest bardzo długa(~20cm)i cudownie miękka i delikatna,tak jak powinna być Royal Beybe Alpaca.
CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ
niedziela, 30 maja 2010
piątek, 28 maja 2010
Ciepło i miękkość,tkackie szaleństwo.
czwartek, 27 maja 2010
Handmade by ,,LOS ALPAQUEROS'',100%Rustic alpaca wool.
Tak,tak,tkactwo było rzemiosłem od zawsze przypisanym mężczyznom.Wystarczy przejżeć stare ryciny,(malarstwo)wszystkie one do połowy XIX w przedstawiają mężczyzn przy krosnach.Tkaczki pojawiły się dopiero wraz z rewolucją przemysłową i krosnami mechanicznymi.We wszystkich starych cywilizacjach i kulturach to było zajęcie męskie może dlatego że wymaga sporej siły i wytrzymałości(wielogodzinna praca na krosnach).Cechy tkaczy,sukienników a nie tkaczek czy sukienniczek.Dziś wiele profesji zostało sfeminizowanych,ale nie zmienia to faktu ze tkactwo to męskie rzemiosło.
Zosia jest prządką a Janusz tkaczem.Razem są ,,LOS ALPAQUEROS".
Szale nasze są średniej drubości,mają charakter rustykalny,bo ma to być ich znak rozpoznawczy w tym sztucznym,plastikowym,wytwarzanym przez maszyny świecie.
wtorek, 25 maja 2010
Rustic alpaca.- entirely handmade.
niedziela, 23 maja 2010
Krosno Inkle,pierwsze kroki...
Kolejny raz trafiamy na dowód,że najdoskonalsze są rzeczy najprostrze.To krosienko zostało wymyślone przez rzemieślników wiele lat temu.Jest proste ale doskonałe technologicznie.
Jedyne ograniczenie tego super urządzonka to jego wielkość(nie da się na nim tkać rzeczy dużych),ale jak zwykle jest to ,,ale"w założeniu miało ono służyć do tkania pasów(krajek)a do tego nadaje się doskonale.
Narazie to wprawka-opaska,na chłodne dni do ogródka.Wiemy że tkano na nich piękne wzorzyste krajki z wełny i bawełny,które były następnie elementami strojów .Mamy nadzieję że po treningu i nasze krajki będą takie jak te dawne.(Ćwiczenie czyni mistrza;-)
czwartek, 20 maja 2010
No i powoli dostrajamy to starożytne urządzenie.
Trzeci dzień dostrajamy nasz warsztat tkacki.Wiemy już dlaczego używany przez kogoś wcześniej(taki na którym ktoś pracował) jest lepszy.Warsztat musi być po prostu dostrojony jak instrument muzyczny.Wszystkie podnóżki,półstopnie,cięgła muszą być odpowiedniej długości.Przesunięcie mocowania o kilka milimetrów w lewo lub prawo robi wielką różnicę.
Całe szczęście snowienie i początek mamy już za sobą i zaczyna się prawdziwe tkanie.Na początek zrobiłem na próbę torbę dla Zosi splotem rypsowym,teraz już idzie szalik splotem płóciennym.Splot ten najpiękniej pokazuje rustykalność włóczki jak i całej roboty,a o to nam najbardziej chodzi.Nasze szale mają być rustykalnymi luksusowymi dziełkami. Po prostu Rustic Peru Wool z firmy ,,Los Alpaqueros" w Polsce A CZEMU NIE ?.
czwartek, 13 maja 2010
W moim ogródeczku...
Więcej ciepła,więcej zieleni.Na skarpie przy tarasie kwitną kolejne rosliny.Nad stawkiem zakwitły kaczeńce.
Nasz ogródek dzięki sztucznie wywołanej wilgoci(stawek i bagienko przy nim wraz z roślinami tych stref)jest miejscem chętnie odwiedzanym przez zwierzęta i ptaki z otaczającego nas lasu.Woda w naszym stawku jest miejscem wylęgu ropuch,które potem dbają o to,aby rośliny w ogrodzie nie były zjadane przez nadmiar owadów.Odwiedzają nas dziesiątki ptaków,między innymi dudek,który ma gdzieś blisko dziuplę.Wieczorem na kamieniach wystających z wody odbywa się toaleta często wielu gości jednocześnie.
Na naszej górze wegetacja zaczyna się o ponad tydzień później niż wszędzie dookoła.Tu prawie cały czas wieje wiatr i jest sporo chłodniej.Wszędzie tulipany już przekwitają,a u nas mają dopiero pąki i tak ze wszystkimi roślinkami.Śmiejemy się i nazywamy nasze rancho Ausangate(góra w Peru miejsce kultu Inków na którym Wirakocza(Bóg) dał ludziom alpaki pod opiekę)
środa, 12 maja 2010
Piękna pogoda...
poniedziałek, 10 maja 2010
Życiodajny impuls.
Nareszcie wiosna w pełnym rozkwicie.Alpacze mamusie wraz z tegorocznym przychówkiem mogą cieszyć się ciepłem i soczystą trawą.Ostatnie deszcze dały tak wyczekiwany przez nas i przez przyrodę impuls.W ciągu trzech dni pojawiły się liście i kwiaty.
Zajęci pracą z niepokojem patrzyliśmy na wysychające pastwiska,ale wreszcie przyszły deszcze i uratowały sytuację.Dochodzimy do wniosku ,że tajemnicą i siłą sprawczą w naturze jest woda.Woda,która niesie w sobie życiodajny pokarm i impuls do wzrostu.
Izraelscy fachowcy od rolnictwa udowodnili że na pustyni po jej odpowiednim nawodnieniu urosną łąki.
Ale przecież Inkascy rolnicy w Andach wiedzieli o tym 5 tysięcy lat temu,że jeśli zmyślnymi akweduktami doprowadzą wode do tarasów na wysokości ponad 3 tysięcy metrów,to wyżywią one całe miasta.To na tych tarasach wyhodowano większość warzyw które dziś są przez nas zjadane.Ziemiaki,kukurydza,pomidory,papryka,fasola,bób,wszystkie dyniowate,i wiele innych jeszcze mało znanych nam roślin o cudownym dziełaniu jak na przykład maca(czyt.maka)mała bulwa wielkości dużej rzodkiewki która posiada wiele życiodajnych mocy,a zaczyna być coraz bardziej doceniana przez Europejczyków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)