W sierpniu 2009 roku zaczęliśmy prowadzić tego bloga wpisem ,,To my i kawałeczek naszego świata'' Dziś pewnie powinny zagrać fanfary bo tym wpisem osiągamy okrągłą i nie banalną liczbę 500. Pięćset razy otwieraliśmy przed Wami nasze drzwi, nasze serca, dzieliliśmy się przemyśleniami i wiedzą. W ciągu tych lat i tych tak wielu spotkań było sporo momentów miłych, ale pewnie abyśmy bardziej doceniali te pierwsze były też i bardzo niemiłe. Kilkukrotnie mieliśmy okazję poznać w ,,realu'' osoby z którymi znajomość zaczęła się właśnie TU wirtualnie.
W drugim wpisie napisaliśmy ,,Mamy nadzieję że ten blog będzie naszym oknem na świat, miejscem gdzie pokażemy nasz świat i naszą twórczość'' Pisząc wtedy te słowa nie mieliśmy pojęcia że blog będzie oknem na realny świat, nie wirtualny, że nas, nasze prace i zdjęcia z naszego życia będą oglądane na wszystkich kontynentach, czasem w miejscach o których nawet nie mieliśmy pojęcia. Fotokopia mapki pokazana gdzieś poniżej, to zarejestrowane przez system wejścia na naszego bloga, a fotokopia z pulpitu ukazuje państwa i ilość wejść tych najczęściej rejestrowanych.Często czytaliśmy w komentarzach opinię pisane z pretensją że bloga traktujemy jako miejsce do reklamowania siebie. Hmm, nam reklama nie jest potrzebna, natomiast żyjąc w lesie daleko od ludzi, od układów, układzików, utrzymując się jedynie z tego co jesteśmy w stanie wykonać przy użyciu naszej wiedzy, inwencji, naszych rąk, potrzebujemy miejsca przez które możemy pokazać to co robimy, naszą filozofię życia. Blog jak najbardziej spełnił to zadanie, nasze prace dzięki niemu sprzedajemy na trzech kontynentach, korespondujemy, udzielamy porad, ludziom z całej Polski, Europy i krajów poza europejskich. Sprawia nam to wiele satysfakcji i pozwala żyć w zgodzie z własną filozofią i przekonaniami.
Od jakiegoś czasu zauważyliśmy co prawda pewien ostracyzm, którego emanacją jest niewielka ilość komentarzy co w ,,światku towarzystw wzajemnej adoracji blogowej'' jest największą karą. Tym którzy traktują nas milczeniem możemy powiedzieć tyle. Nie jest to przyjemne, jednak gdy mamy czytać jak na większości blogów zdanka ociekające wazeliną i niebotyczną bezmyślnością to wolimy patrząc na pulpicie widzieć że miesięcznie wchodzi do nas ponad pięć tysięcy ludzi, ludzi korzystających z naszych porad, szukających u nas sposobu na niebanalne życie. My też uważamy że jak nie ma się nic mądrego do powiedzenia to lepiej nic nie mówić : )
Dziękujemy tym którzy do nas zaglądają, dziękujemy tym którzy poświęcają swój cenny czas aby napisać komentarz pod naszymi wpisami, pozdrawiamy tych których mieliśmy okazję poznać w realu. Jest nam ciągle miło gdy widzimy że mimo tych prawie 322 tysięcy wejść każdego dnia zaglądacie do nas po raz kolejny.
Pozdrawiamy Wszystkich Was
Zosia i Janusz
Wszystkiego dobrego na kolejne 500 ciekawych wpisów:)
OdpowiedzUsuńMiło się to czyta, żyjecie z prawdziwą pasją.
Bardzo dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy :)
UsuńPozdrawiam z Budapesztu i życzę wytrwałości (pod każdym względem). Ilość komentarzy wg mnie nie ma żadnego znaczenia, ja też rzadko komentuję, ciągle w biegu, ale za jakąś chwilę powracam :)) Macie wyjątkową pasję i fajnie się o tym czyta. I w 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że pisać i mówić należy wtedy, kiedy ma się coś do przekazania. Perełki obronią się same (chociażby liczbą odwiedzin).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za życzenia wytrwałości, nam szczególnie się to przyda, a w tych czasach po wielokroć :)
UsuńPozdrowienia dla Braci Węgrów :)
To Wasze zdjęcie... wzroku nie można oderwać! Kocham Waszą autentyczność i szczerość.
OdpowiedzUsuńNiech same dobroci zadzieją się Wam w tym Nowym Roku, i zawsze. Ściskam mocno!
No właśnie Mar, jesteś w grupce tych których Przyjaźni z nami została zweryfikowana w realu :) Często o Was myślimy i wspominamy.
UsuńUściski do dalekiej Kantabrii wysyłamy życząc Wam w Nowym Roku wszystkiego co dobre i szczęście dające
Zosia i Jnanusz
Pani Zosiu, Panie Januszu, wszystkiego najlepszego, z okazji i bez :)
OdpowiedzUsuńZastanowił mnie fragment o zarzutach reklamowania się. To jest tak absurdalnie niedorzeczne, że aż nie wiem, jak miałabym sformułować pytanie do tych czytelników z pretensjami. Może na przykład: "a dlaczego nie?". I obgryzając paznokcie z emocji, nie mogłabym doczekać się odpowiedzi. Dlaczego nie można się reklamować na własnym blogu? Czy reklamowanie się jest zdrożne, niepobożne, niesie skutki śmiertelne, a może chociaż przykro pachnie?
Łykamy codziennie wprost niestrawną dawkę reklam - w prasie, radiu, telewizji, internecie. Dotyczą głównie obcych marek i produktów wytwarzanych przez nieprzyzwoicie bogate koncerny. Smartfony, podpaski, majonez, czopki doodbytnicze, samochody, i proszki na wszystko. I to jest w porządku. Ale gdy pan Janusz z panią Zosią "zareklamują" zrobiony przez siebie ser lub sweter, NA WŁASNEJ STRONIE, to jest... No właśnie co? Wstyd? Hańba? Faux pas? Obciach przed babcią?
Zastanawia mnie pewien paradoks. Otóż Polacy są dumni z osiągnięć swoich rodaków - chwalimy się Szopenem, Małyszem, Marią Skłodowską-Curie, ba - nawet polski zespół młodocianych hakerów, który jako pierwszy złamał jakiś tam kod zabezpieczający znanej firmy produkującej oprogramowania, to był dla nas powód do dumy. Dlaczego nie jesteśmy dumni z osiągnięć "zwykłych" ludzi? Czyżby dlatego, że telewizja nie powiedziała nam, że powinniśmy? ;)
Licząc na to, że znów wybaczą mi Państwo przydługi wylew słów, pozostaję z szacunkiem dla Państwa życiowych osiągnięć i życzę, oprócz tego "wszystkiego najlepszego" na wstępie, żeby się Państwo nie dali ludziom o małych rozumkach i jeszcze mniejszych sercach.
Anna Myszewska
:D Tego o czym piszemy nie nazwali byśmy życiowymi osiągnięciami:) Chcieliśmy w tym wpisie przy okazji ,,równej liczby'' pokazać, podpowiedzieć innym że można to ,,okienko'' potraktować jak ,,drzwi'' do świata. ,,Ludziom o małych rozumkach'' staramy się nie dawać, ci najbardziej aktywni dawno już przepadli, zniknęli w nicości, my natomiast cały czas jesteśmy i mimo ich złorzeczeń mamy się całkiem nieźle:)
UsuńBardzo zawsze się cieszymy z ,,przydługich wylewów słów'' :)
Serdecznie pozdrawiamy
Zosia i Janusz
Witojcie! Takeście casem pisywali zescie juz kawołek spory pożyli, to jakem uźroł to wase pikne zdjęcie u samy góry, to mi sie przypomnioł (ale na śpas ino) taki jeden wiersyk Ignaca Kraszewskiego :) Ale gdzie Wom tam, jak to dopiroj broda ino trocha przyprusono u tego brzidkiego, a o ładniejsy połówce to se chyba cas zapomnioł. Przytulejcie sie tak dali bo Wom ze sobom straśnie piknie jes. Pozdrowiom z pogórza i życe coby Wom jak nojdali buło do końca wiersyka...Hej!
OdpowiedzUsuńA wicie co? jo se zasówe płożondo w kominie zrobiułek :)
Bardzo dziękujemy za miłe komplementy, niestety na zdjęciu to zasługa światła które ,,wygładza i ukrywa'' to co wino być wygładzone i niewidoczne, trochę też tego jak i gdzie żyjemy, no i dobra kombinacja genów :)
UsuńO zasówie też musimy pomyśleć :D
Niskie ukłony dla Ciebie Wiechu :)
Zosia i Janusz
Gratuluję i życzę kolejnych pełnych pasji 500 wpisów, i wszystkiego dobrego w Nowym Roku, powodzenia - w domu i zagrodzie, żyjcie w zdrowiu..
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za życzenia choć trudno będzie aby te dotyczące bloga i wpisów się spełniły. Również życzymy wszystkiego co dobre w Nowym Roku :)
UsuńPozdrawiamy
Niewielka ilość komentarzy? Hmm, ciekawe czemu? A co mają Wam ludzie pisać? Przytakiwać na wieczne narzekanie i pomstowanie na czym to ten świat stoi, albo przegadywanie się z Wami w chamskich komentarzach? Niee..ludzie mają dosyć tego w realnym świecie. Nie umiecie zachęcić ludzi do siebie. taka jest prawda.
OdpowiedzUsuńMy nie musimy nikomu włazić w cztery litery, anie lać wazeliny. Najlepszym dowodem na to jest ponad 330 tysięcy wejść z całego świata. Z tego co wiemy mamy spore grono stałych odwiedzających, a że ,,bladynki'' nie wypisują TU swoich jakże głęboko przemyślanych ,,Oh, ahhh...'' to nas cieszy, bo nie bardzo wiemy co takim mamy odpisać. Nasz blog nie jest o ,,dupie Maryni'' więc aby TU napisać komentarz trzeba użyć tego, co niektórzy mają w niedoborze :)
UsuńPozdrawiamy @Anonimowego który w tym komentarzu WŁAŚNIE NIE NARZEKA :)