Jedna z osób odwiedzających naszego bloga sugerowała nam kiedyś abyśmy pokazali Tu jaki mamy widok z okien .,,Mówisz - masz " Na północ od naszego domu narazie jeszcze jest spora przestrzeń ale pasieka po sąsiedzku obsadzona jest gajem lipowym który za kilka lat osłoni nas od pólnocno zachodnich wiatrów . Ciekawostką tego gaju jast to że posadzono w nim kilkanaście odmian lip , które będą kwitły od czerwca do końca sierpnia dając pożytek pszczołom :)))
My natomiast będziemy oddychać zapachem nie tylko boru iglastego ale i lipowego kwiecia a zimą pałaszować miód lipowy.
Po tej stronie mamy małe wybiegi dla alpak ,gdy w stadzie dzieje się coś co chcemy mieć pod kontrolą na przykład narodziny , lub zimą na krótkie spacery wypuszczamy właśnie tu zwierzęta . Na małym wybiegu przebywają też na stałe samce ,gdy nie chcemy aby chodziły w stadzie.
Gdy wyglądamy przez okna na wschód widzimy nasz mały ogródek i dolne pastwisko, dolne bo dom stoi na górce więc wszystko co wokół nas jest mniej lub bardziej w dole. Dolne pastwisko to to miejsce gdzie nasze alpaki przez cały sezon pastwiskowy napełniają sobie brzuszki trawą i ziołami :) Jest ogrodzone ponad hektar pastwiska ,osłoniętego od południa starym sosnowym lasem.
Z tej wschodniej strony jest też wiazd na nasze podwórko z drogi gminnej . Droga ta jest naszą drogą do cywilizacji (asfaltu) w jedną stronę jest do niej 1200 m a drugą około 600m . Te 1200 metrów to też odległość do najbliższych zabudowań i sąsiadów. Od strony południowej alpaki mają dalszą część przydomowego wybiegu wraz z uwielbianym przez nie kawałkiem pustyni (piskownicy) na której w cieniu pod wielkimi lipami uwielbiają odpoczywać w gorące letnie południe i brać kompiele w rozgrzanym suchym piasku.Na ostatnim zdjęciu jak łatwo zgadnąć to widok z okna na zachód , od tej strony nasze podwórko pnie się lekko do góry i na samym szczycie przed lasem część wybiegu alpak łącząca w całość w kształt podkowy nasze padoki .Jak zauważyliście to jak przystało na prawdziwych Alpaqueros (pasterzy alpak) w naszym domu z którego okna się nie wyjży zawsze widzimy nasze zwierzęta i las który nas osłania od zimnych wiatrów i daje pachnące żywicą powietrze .
Zanleźliście swój raj na ziemi:)
OdpowiedzUsuńŚliczne widoki,szkoda że ja mam "marniejsze" widoki z okien, które prezentuję w swoim ostatnim poście na swoim blogu .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż ten lipowy gaj będzie kiedyś dawał pociechę. Cudowne sąsiedztwo! Uwielbiamy lipowy aromat i smak, prócz suszonych kwiatów zawsze mamy też w piwniczce sok/syrop z nich.
OdpowiedzUsuńPzdr.
Jest pięknie!!!! Zawsze mi się marzył taki widok z okna, choc może zamiast alpaki, widziałabym tam po prostu psa... :-D Bardzo zazdroszczę, ale bez negatywnych uczuć :-)
OdpowiedzUsuńpięknie, my też coś musimy zasadzić, żeby od wiatrów nas osłoniło, lipy to dobry pomysł. Chciałbym też kiedyś widzieć z okien pasące się zwierzęta.
OdpowiedzUsuńPodczas gdy jedni narzekają, że widok z okna nieciekawy inni tworzą go sobie wedle własnych upodobań...oto ładny przykład :)
OdpowiedzUsuńSzerokie widoki, gdzie popatrzycie przestrzen...i jeszcze alpaki chodzace, skubiace trawke, a kiedys lipy pachnace....raj na ziemi na pewno..pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTemat pt. "Okna" fascynuje mnie od dawna...
OdpowiedzUsuńZawsze, gdy znajdę się w nowym pomieszczeniu, natychmiast biegnę do okna i patrzę, co widać.
A u Was za oknem przestrzeń, zachody słońca, szczęśliwe zwierzęta, wszechogarniający spokój...
A po obu stronach okien - to coś, co sprawia,
że człowiek czuje, że jest właśnie tutaj, gdzie powinien być... i tu chce zostać...
Pięne przestrzenie, i ten gaj lipowy, no i zawsze macie na oku Alpaki, a to jest najważniejsze. Ja niestety nie widze z okien pastwiska moich kózek, a szkoda, bo jak mawiają "pańskie oko kozę tuczy" :) Taka enklawa Alpak i twórczych ludzi, ślę buziaki pachnące mrozem i śniegiem, a i porywistym wiatrem :)
OdpowiedzUsuńDuuużo przestrzeni. Można swobodnie i głęboko oddychać! Odległość od sąsiadów rzadko spotykana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!