CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

wtorek, 10 grudnia 2013

ALPAKI - jak daleka droga przed nami ?









Zgodnie z harmonogramem i dbałością o kolejność rzeczy, powinniśmy teraz umieścić relację z Jarmarku Bożonarodzeniowego. Byliśmy mimo pogody która nie nastrajała pozytywnie, co pewnie spowodowało że wyjeżdżając z domu zapomnieliśmy tego czego zapomnieć nie powinniśmy, naszego APARATU FOTOGRAFICZNEGO :/ W związku z tym dziś będzie kilka przemyśleń po tej fajnej imprezie (musicie uwierzyć nam na słowo) bez obrazków uwiarygadniających nasze słowa.
Pierwszą myślą która kołacze się nam po głowie, a zaszczepiona została nam na imprezie w Kamionce przez spotkanego tam znajomego jest ... Rozumiemy że pogoda, że droga może trudniejsza dla kierowcy niż w piękny słoneczny dzień. Tym razem z naszej obserwacji wynika że sprzedających było więcej jak kupujących. W rozmowach, wymianach myśli, tak ustnych jak i pisemnych (blogi, komentarze...) każda w miarę inteligentna i myśląca osoba deklaruje swoje zachowania codzienne PRO-NATURA. Nadchodzą święta myślimy o zapełnieniu stołu świątecznego, prezentach... pod nosem (Kamionka- Garncarska Wioska, leży między dwoma średniej wielkości miastami do Nidzicy 15minut jazdy, do Mławy 25minut jazdy, nie wspomnimy o Olsztynie od którego dojazd 2pasmówką zajmuje może z 35minut ) odbywa się impreza na której wszystko jest jak najbardziej PRO-NATURA od szynek, kiełbas i innych smakołyków do wszelkiego rodzaju drobiazgów z drewna, wełny... I co.... ????
   Następną myślą nie dającą spokoju jest.... Bloga prowadzimy piąty rok, napisaliśmy w nim już chyba wszystko co tylko da się napisać o alpakach. Poza tym artykuły w wydawałoby się poczytnych czasopismach, tak o alpakach jaki i o wyrobach z runa alpak. Musicie nam uwierzyć na kilkadziesiąt osób podchodzących do naszego stoiska, dosłownie 2-3 wiedziały co leży na stole ( z czego są wyroby), co to jest alpaka? Większość chcąc zabłysnąć twierdziła ,,TO TAKA ODMIANA OWCY ? :D ??
Wniosek jest dla nas jeden, dziennikarze,nauczyciele, Ci którzy kształtujecie wiedzę i poziom TEGO społeczeństwa, szczególnie Ci deklarujący się PRO-NATURA, macie strasznie wiele do zrobienia, do napisania, do pokazania. My odnosimy wrażenie na podstawie naszych przemyśleń że... a może lepiej głośno tego nie mówić ? Deklaracje, a jakże, zapewnienia... a za moment chiński plastik nasączony wszelką trucizną i żarcie z supermarketu z GMO, antybiotykami... i diabli wiedzą czym jeszcze... O popieraniu rodzimej wytwórczości, handlu... już nie wspominamy.
QUO VADIS POLONIA ???


9 komentarzy:

  1. Moi drodzy, alpaki to ja jeszcze rozumiem ale w Polsce moje konie budza zdziwienie bo nikt Gypsy Vanners nie widzial! Ze kon z TAAAAKIMI szczotaki na nogach? :O
    Alpak tez nie wszyscy znaja nawet w UK.

    Musimy promowac ekologie i wyroby ekologiczne! A nasza podroz w przyszlym roku tez ma to na celu, miedzy innymi.
    Javen saste i bachtale!

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie tylko jest problem polski. Zaczął się przedświąteczny amok i zastanawiam się,
    dlaczego w związku ze świętami ludzie tracą rozum?
    Supermarkety, przynajmniej tu w Hiszpanii, pękają w szwach, zarówno od nadmiaru towaru,
    jak i kupujących, a co jest w tych wielkich sklepach - wiadomo.
    Świadomość społeczna wciąż jest na niskim poziomie, ludzie często nawet nie wiedzą,
    co w siebie "wrzucają", byle więcej, byle taniej, byle szybciej.
    Niby coś powoli się zmienia, niby sklepików ekologicznych przybywa,
    nawet w supermarketach są już stoiska z ekologiczną żywnością, ale to wszystko
    jest wciąż kroplą w oceanie. A Wy, Zosiu i Januszu, i alpaki również, mieścicie się
    w tej kropli... Ale ja również tam jestem i cieszę się, że przynajmniej w dobrym towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mar jesteś bardzo miłym nam towarzystwem :) Co do rozdzielania tego problemu na Polski i Europejski wiemy że jest problem, ale to część wielkiego planu małej grupki, jednak zawsze nam się wydawało a właściwie mieliśmy nadzieję że Polacy jeszcze zbyt daleko nie wsiąkli bo czas krótki , a jednak to co się dzieje jest tak szybkie, tracimy już nadzieję i wiarę w to że nasze społeczeństwo nauczy się czegoś mądrego na błędach popełnionych przez innych :/

      Usuń
  3. Smutne przemyślenia..ale niestety prawdziwe. Nieustannie zadziwiam się patrząc na te tłumy walące do wielkich sklepów w przedświąteczny czas. Po co im ten plastik, po co tony niepotrzebnego jedzenia, które wyląduje na smietniku. Po jakiego diabła tyle wziętych świątecznych kredytów . My jak co roku robimy sami wszystko...wiadomo, że migdałów do świątecznego piernika nie da się wyhodować w ogródku..ale ogólnie...od niepamiętnych czasów staram się aby w domu było świątecznie, swojsko, liczy się atmosfera, wspólne kolędowanie...dla nas czas świąt to czas wspomnień, spotkań, spacerów, rozmyślań i snucia planów. W stronę tych plastikowych sklepów ani nie spojrzę. .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego podajemy odległości do miast od Kamionki, Na wsi można wiele samemu zrobić, przygotować, choć widzimy jak tłumy samochodów jadą ze wsi do marketów (Niemieckich, Francuskich, Portugalskich...ani jeden nie jest Polski) na świąteczne zakupy.
      Pozdrawiamy

      Usuń
  4. Rozumiem o czym Państwo piszecie. Na własnej skórze przekonaliśmy się o tym 3 razy w ciągu tego roku. Kiedy w Toruniu nie mogliśmy za żadne skarby świata zdobyć pracy postanowiliśmy "pobawić się" w handel żywnością ekologiczną, a konkretniej serami podpuszczkowymi. Sprowadzaliśmy je od producentki z Wiżajn (miejscowość tuż przy granicy z Litwą). Były to sery świeże ... "dlaczego z nich tak kapie", "dlaczego tak śmierdzą - te w sklepie przecież tak nie cuchną", aż do .. "A co to jest?!" Inne pytania co to jest podpuszczka, a macierzanka (serki mieliśmy w kilkunastu smakach, między innymi z ziołami), kozieradka, czosnek niedźwiedzi, czarnuszka?! Młodzi ludzie próbowali czytać nazwę miejscowości po francusku (wiżą, wiżę .. ), pytali, czy opłaca się nam sprowadzać sery z aż tak dalekich stron. A w sklepie kupimy goudę, ew. królewski - o ile oczywiście kupimy ser, a nie wyrób seropodobny, czy jak to tam się nazywa.
    Ludzie nazywają się ekologicznymi bo kupują chleb wieloziarnisty, a zamiast jednorazówek używają torby płóciennej. I wszystko - ot nasza cała ekologia. Ona kończy się też na cenie - wiadomo, że produkt świeży, ew. ręcznie robiony musi być droższy, niż ten wykonany przez maszynę.. ale.. niestety Polaków nie stać jeszcze na ekologię.

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczniemy od końca Waszej wypowiedzi ,,Polaków nie stać jeszcze na ekologię'' to po prostu nieprawda. Takie myślenie wynika z manipulacji, kłamstwa producentów i całkowitej nieznajomości matematyki, prostych działań dodawania i odejmowania :) Jest to szczególnie niebezpieczne myślenie przy takim stanie służby zdrowia jak w Polsce. Wpieprzając byle gówno, chemicznie spreparowane żarcie, nosząc na sobie szmaty nasączone najgroźniejszą rakotwórczą chemią idziemy prostą drogą do ciężkich chorób I TU SIĘ DOPIERO ZACZYNAJĄ WYDATKI. Dziś większość, lub spora część Polaków jak nie zaliczy urlopu pod palmami to jest ,,chora'' Wydając pieniądze na zdrowe ubranie, jedzenie... inwestujemy we własną przyszłość. ALE DO TEGO ABY POLACY ZACZĘLI W TEN SPOSÓB MYŚLEĆ I LICZYĆ POTRZEBA WIELE CZASU I ,,KATAKLIZMU'' KTÓRY SZYBKO NADCIĄGA. Za kilka lat zaczną ,,polacy'' doceniać co stracili jednak jak zawsze będzie to ,,musztarda po obiedzie''
      Wiele razy pisaliśmy już na ten temat, zwykle pod wpisami na te tematy nie ma komentarzy. ,,Ludziki nie lubią czytać tego co im udowadnia jakimi są c......i nie lubią gdy mąci się ich błogi spokój ,, niech radość trwa a Titanic już idzie na dno''
      Serdecznie Was pozdrawiamy : )

      Usuń
  5. Ależ, żeby to tylko o to chodziło! Proszę spojrzeć z innej perspektywy: bardzo, ale to bardzo chciałabym mieć sweter z wełny alpaki, ale mając 800 zł miesięcznie na przeżycie, nie mam praktycznie jak go kupić (wiem, że jest wart swojej ceny). Jedynym powodem mojej obecności na takich targach jest chęć pooglądania sobie fajnych rzeczy i jak żal ściśnie, że nic nie kupię, to drugi raz mi się nie chce iść - wolę robić coś pożytecznego - np. pracować, uczyć się.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, zastanawiamy się jak odpowiedzieć. Mamy świadomość tego że są osoby których nie stać na sweter (doskonale wiemy z doświadczenia własnego co to jest brak pieniędzy na chleb (dosłownie nie w przenośni), jednak mogli byśmy przytaczać naszych klientów mówiących tak,, dziś nie stać mnie na sweter ale kupię sobie rękawiczki : ) w następnym roku przyjadę kupię czapę... Tak jak pisaliśmy na jarmarku było sporo różnych wytwórców nie tylko z wełną alpaki można było kupić n.p.prawdziwy Polski miód nie ten z supermarketu chiński skażony ołowiem diabeł wie czym jeszcze były i inne wyroby i naprawdę nie trzeba być milionerem aby zrobić w takim miejscu SUPER zakupy na stół i pod choinkę.

      Usuń