CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

sobota, 6 lutego 2016

Dzień jak co dzień...


























Zawsze nas śmieszy gdy słyszymy rozmowy mieszczuchów o życiu na wsi a dokładnie o życiu w gospodarstwie, ważne aby podkreślić w tradycyjnym gospodarstwie w którym są zwierzęta. Koniecznie trzeba podkreślać TRADYCYJNYM. Dziś gdy właściwie te tradycyjne gospodarstwa są już rzadkością, podkreślenie jest konieczne, chociaż wiemy że większości nic to słowo ,,TRADYCYJNE'' już nie mówi. Są modniejsze nazwy, choć nie zawsze oznaczające to co myślicie na przykład; biologiczne, ekologiczne... Po prawie trzydziestu latach życia na wsi, w tym przez kilka pierwszych lat (około dziesięciu) prowadząc gospodarstwo ekologiczne (metodą biodynamiczną) z pełnym atestem, obracając się w środowisku EKO-rolników, mieliśmy okazję poznać zasady działania, różnice miedzy różnymi Eko-filozofiami w rolnictwie. Doświadczenia tamte i obserwacja tego co dziś dzieje się w tej dziedzinie, doprowadziły do tego że dziś nie chcemy aby nam nadawano ,,łatkę'' eco, bio... i atesty które dla mądrych i myślących klientów obserwujących głośne afery w ,,światku eko-rolnictwa'' nic nie znaczą. Z czystym sumieniem możemy natomiast powiedzieć, że prowadzimy TRADYCYJNE gospodarstwo wspierając się metodą biodynamiczną - preparaty biodynamiczne, kalendarz Marii Thun...
   Wracając do tych ,,miastowych rozmów'' w skrócie ich sens jest następujący ,, Zasiejesz raz w roku, a potem to już saaaamo rośnie...'' Hmm, nasza rzeczywistość jest zgoła inna, 365 dni w roku dzień zaczynamy około siódmej rano a kończymy, zimą po sezonie pastwiskowym gdy kozy są w koziarni i nie przetwarzamy mleka około osiemnastej. W ciągu dnia kozy są trzy razy karmione. Natomiast od momentu gdy zaczynają się wykoźlenia (na świat przychodzą małe kózki) czyli w tym roku już mniej więcej za niecałe dwa tygodnie i potrwają ponad miesiąc, nasz harmonogram zaczyna się około siódmej a kończy się około dwudziestej drugiej: 3 razy dziennie karmienie kóz, 5-6 razy karmienie koźląt, trzy razy dojenie matek, do tego dochodzą dwie wizyty w ciągu nocy w koziarni, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku, czy nieplanowo nie zaczął się poród u którejś z kóz. Po odchowaniu koźląt (trzy miesiące) zaczyna się ,,na całego'' przetwarzanie mleka, wyrób serów, wówczas dzień czasem kończy się około dwudziestej czwartej.
Jeśli kiedyś usłyszycie że na wsi to tylko ,,się posieje, a potem to już samo rośnie'' - nie wierzcie : ) Oczywiście mówimy cały czas o gospodarstwach TRADYCYJNYCH czy jak chcecie ekologicznych, prowadzących hodowlę zwierząt, a nie o przedsiębiorstwach rolnych, fabrykach zboża, fabrykach mleka, wspieranych chemią i potężnymi maszynami.



6 komentarzy:

  1. Wykoty, nie ma nw nomenklaturze weterynaryjnej określenia kukoźlenia... w sytuacji gdy wprowadza się neologizm, należy brać go w cudzysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, i co jeszcze? :)a może przecinka gdzieś brakuje, a zdania nie są zbyt długie???
      Mamy tylko jeszcze jedno ciągle powtarzane pytanie, a może by się warto podpisać na końcu, przecież pod taką ,,wiedzą'' wypadałoby się podpisać :)

      Usuń
    2. "Rolnik leży a mu rośnie" :)
      Praca na gospodarstwie jest ciągła, ale za to ile daje satysfakcji! W unijne certyfikaty za grosz nie wierzę! Znam tylu cwaniaczków obchodzących je na wszelkie sposoby, że już dawno nie zawracam sobie nimi głowy. Wierzę tylko w tradycyjne gospodarowanie i nie mam zamiaru tego zmieniać bo komuś za biurkiem coś się nie podoba.
      Serdecznie pozdrawiamy!
      A jakie zdrowe kozy, aż lśnią.

      Usuń
    3. Nasza przygoda z rolnictwem ekologicznym a dokładnie z biodynamicznym zaczęła się w końcu lat osiemdziesiątych mieliśmy okazję poznać wtedy i uczyć się od nich, prawdziwych pasjonatów rolników biodynamicznych, garstkę ludzi skupionych wokół ojca Polskiej biodynamiki Juliana Osetka. Unia ma to do siebie że czego dotknie wszystko psuje, dokładnie to samo zrobiła z rolnictwem ekologicznym, dlatego my trzymamy się od niej jak najdalej:( Kózkom naszym jest chyba z nami dobrze :)
      Serdecznie pozdrawiamy.

      Usuń
  2. Nigdzie nie ma lekko... Ja od 2 lat próbuję prowadzić ogródek warzywny i nie potrafię sobie wyobrazić jak ciężko musi być w gospodarstwie, gdzie są zwierzęta. Kiedyś samowystarczalne życie jawiło mi się jako coś wspaniałego, chciałam uciec jak najdalej od ludzi i żyć sama sobie w jakiejś chatce, prowadzić ogródek warzywny i posiadać kozę, ja nie wiem co ja sobie wtedy myślałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadna praca nie jest ciężarem jeśli się ją lubi. Mój ojciec często powtarzał powiedzenie,,rób to co lubisz a nigdy nie będziesz musiał pracować''
      Pozdrawiamy :)

      Usuń