Aby nie odejść od tematu przewodniego naszego bloga dziś chcieliśmy Wam zdradzić największą tajemnicę Tahuantinsuvu popularnie zwanego ,,Imperium Inca'' imperium w którym nigdy nie było głodu a przywódca osady w której ktokolwiek z jej mieszkańców skarżył by się na głód karany był karą śmierci. Każdy kto troszkę poczyta na temat historii tego potężnego andyjskiego państwa zadaje sobie jedno ważne pytanie. Jak w miastach i osadach położonych na skałach (przykład: Machu Picchu) zapewniano dostateczną ilość żywności ??? Odpowiedz na to pytanie jest dość prosta, każdy nadający się do tego kawałeczek ziemi służył za ogród. Przytoczone już Machu Picchu otoczone było tarasami, skalnymi półkami zamienionymi w ogrody dostarczające obfitość jedzenia, przy okazji dodamy że większość dziś przez Was spożywanych warzyw pochodzi właśnie ze strefy Andyjsiej Ameryki Południowej (ziemiaki, kukurydza, pomidory, papryka, fasola...itd) i została przywieziona do Europy po wyprawach Kolumba. No tak warzywa ale wszyscy wiemy że na skale to raczej nic nie urośnie i tu jest właśnie ta tajemnica, KOMPOSTOWANY OBORNIK ALPAK I LAM : ) to doskonałe podłoże dla wszystkich warzyw. Dowodem na doskonałość tego daru Bogów (tak nazywają komposty wszystkie nurty rolnictwa ekologicznego) jest nasz warzywnik. Jak już kiedyś pisaliśmy miejsce w którym mieszkamy to spore wzniesienie utworzone przez lodowiec, jakość ziemi specjalnie nie piszemy gleby bo ta tu nie występuje to klasa t/z VI poza klasowa nadająca się wedle konwencjonalnego rolnictwa jedynie pod zalesienie. Wyjątkowy skład, odchodów alpaczych o konsystencji i wielkości przypominające ziarna kawy, po przekompostowaniu i przekopaniu z naszym piachem daje efekt taki jak niegdyś na tarasach uprawowych dookoła tajemniczego miasta Machu Picchu. Inkowie zadbali też o to co w ogrodzie jeszcze ważne by nie powiedzieć najważniejsze, systemy irygacyjne (nawodnienie) doprowadzające wodę z opadów i górskich strumieni tam gdzie jest ona najpotrzebniejsza, u nas tą rolę pełni nasza studnia głębinowa i wąż :)
CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ
niedziela, 23 czerwca 2013
Tajemnica imperium Tahuantinsuvu
Aby nie odejść od tematu przewodniego naszego bloga dziś chcieliśmy Wam zdradzić największą tajemnicę Tahuantinsuvu popularnie zwanego ,,Imperium Inca'' imperium w którym nigdy nie było głodu a przywódca osady w której ktokolwiek z jej mieszkańców skarżył by się na głód karany był karą śmierci. Każdy kto troszkę poczyta na temat historii tego potężnego andyjskiego państwa zadaje sobie jedno ważne pytanie. Jak w miastach i osadach położonych na skałach (przykład: Machu Picchu) zapewniano dostateczną ilość żywności ??? Odpowiedz na to pytanie jest dość prosta, każdy nadający się do tego kawałeczek ziemi służył za ogród. Przytoczone już Machu Picchu otoczone było tarasami, skalnymi półkami zamienionymi w ogrody dostarczające obfitość jedzenia, przy okazji dodamy że większość dziś przez Was spożywanych warzyw pochodzi właśnie ze strefy Andyjsiej Ameryki Południowej (ziemiaki, kukurydza, pomidory, papryka, fasola...itd) i została przywieziona do Europy po wyprawach Kolumba. No tak warzywa ale wszyscy wiemy że na skale to raczej nic nie urośnie i tu jest właśnie ta tajemnica, KOMPOSTOWANY OBORNIK ALPAK I LAM : ) to doskonałe podłoże dla wszystkich warzyw. Dowodem na doskonałość tego daru Bogów (tak nazywają komposty wszystkie nurty rolnictwa ekologicznego) jest nasz warzywnik. Jak już kiedyś pisaliśmy miejsce w którym mieszkamy to spore wzniesienie utworzone przez lodowiec, jakość ziemi specjalnie nie piszemy gleby bo ta tu nie występuje to klasa t/z VI poza klasowa nadająca się wedle konwencjonalnego rolnictwa jedynie pod zalesienie. Wyjątkowy skład, odchodów alpaczych o konsystencji i wielkości przypominające ziarna kawy, po przekompostowaniu i przekopaniu z naszym piachem daje efekt taki jak niegdyś na tarasach uprawowych dookoła tajemniczego miasta Machu Picchu. Inkowie zadbali też o to co w ogrodzie jeszcze ważne by nie powiedzieć najważniejsze, systemy irygacyjne (nawodnienie) doprowadzające wodę z opadów i górskich strumieni tam gdzie jest ona najpotrzebniejsza, u nas tą rolę pełni nasza studnia głębinowa i wąż :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak,nasza ziemia obiecana jest tam gdzie jestesmy,tylko ze musimy to "widziec". Interesujacy post,dziekuje i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHmmm, nigdy nie mieliśmy tej t/z ziemi obiecanej, wiele razy pisaliśmy że jesteśmy chyba jednymi z ostatnich prawdziwych nomadów. Miejsce w którym mieszkamy to nasze 11 z kolei w ciągu 26 lat i 5 podniesiony z ruin dom. Rzeczą która nas zawsze pchała do przody to ciekawość wyzwań, pragnienie spróbowania nowego w nowych okolicznościach, i chęcią realizacji jakiegoś nowego pomysłu. Nigdy nie mieliśmy poczucia że jesteśmy już TU w ziemi obiecanej. To właśnie dawało nam zawsze poczucie wolności. Poznawanie kultur Andyjskich (na odległość), praktykowanie tego co ONI wiedzieli od tysięcy lat a my (świat zachodu) zapomnieliśmy lub odrzuciliśmy jako nie ważne to to co nas teraz wciągnęło i bardzo fascynuje :)
UsuńPozdrawiamy
Muszę się w wolnym czasie choć trochę zapoznać z życiem tego ludu Andyjskiego,ale teraz mam sto tysięcy pomysłów na minutę i sama nie wiem za co się brać;) Alpaki, dom z gliny, własny warzywnik, ser kozi,ale co nie co wiem już od Was, ech :)
UsuńPozdrawiam!
Uszczknęłam dwie rzodkiewki, mogłam? ;)
OdpowiedzUsuńCzytając waszego posta, przypomniał mi się
ogród Findhorn, gdzie też właściwie nic nie miało prawa wyrosnąć, a jednak dzieją się cuda...
Jestem pewna, że i u Was
przemykają między grządkami elfy, gnomy, dewy
i inne Duchy Natury... do tego alpaki, praca Waszych rąk, Wasza mądrość i wiedza.
Alchemia Życia.
Smacznego!
Na zdrowie jeśli posmakowały możesz schrupać więcej. Twoje skojarzenie z ogrodami Findhorn jest dla nas zaszczytem :)Co do Elfów i całego ,,Duchowego towarzystwa''' to czasem wcześniej rano gdy wschodzi słońce daje się je słyszeć i widzieć jak przemykając strącają krople rosy z liści botwiny czy przeskakują po liściach cukini :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Was pozdrawiamy :)
Bujnie i zielono. Obficie. I bardziej do przodu niż w naszym zimnym kącie. Podoba mi się płotek pleciony. Jak się nazywa ta Wasza magiczna andyjska rzodkiewka? Zapomniałam kompletnie. Pamięć nie ta, pewnie dlatego że tej rzodkiewki nie jadam.:-)))
OdpowiedzUsuńA my zawsze byliśmy pewni że to my jesteśmy w takim zimnym miejscu. Nasze temperatury są kropka w kropkę równe z tymi podawanymi dla Suwałk czyli polskiego bieguna zimna.a w tym roku po zacienionej stronie lasu jeszcze w maju leżał śnieg :/
UsuńA ta czarodziejska andyjska rzodkiewka to MACA(maka :)
Serdecznie Ciebie pozdrawiamy :)
Poszukam sobie w necie, może gdzieś będą nasiona maki do kupienia. W naszym zakątku jest zimnawo. Hala Izerska to jedyne miejsce w Polsce, w którym występuje wieczna zmarzlina jak na Syberii. Nie widziałam, tylko czytałam. Ponoć właśnie na tej Hali jest polski biegun zimna, tylko nikt o tym nie widział, bo tam nie wykonywano żadnych pomiarów, dopiero od niedawna. W naszej dziurze bywają przymrozki w czerwcu. Fuj! Chociaż ten rok, tfu, tfu, odpukuję w niemalowane, bardzo jakiś przyjazny. Wszystko rośnie, kwitnie, owocuje na potęgę.
UsuńWidok państwa upraw zachwycił mnie i powiem szczerze wzbudził niegroźnie odrobinę zazdrości, którą zaraz wyjaśnię.Odkąd "osiadłam w sąsiedztwie, ambitnie zabrałam się za niewielkie uprawy w przygotowanym ogródku ( obornikiem kompostowanym krowim). Tylko dzięki swojemu szczególnemu uporowi udało mi się kilka razy mieć jakieś zbiory. Normalnie zaczynają wyrastać chwasty w takiej ilości, że nie mam czasu na NIC INNEGO tylko je wyrywam i pielę i pielę a gdy przerwę nie mogę już oczekiwać plonów. Miejscowi preferują randap, ale ja oczywiście nie wyobrazam sobie korzystania z niego. Czy jest jakiś tajemny sposób na bezchwastową hodowlę? Czy tylko praca rąk własnych? Wysyłam serdeczności!
OdpowiedzUsuńWydaje nam się że z chwastami to kwestia doświadczenia, najpierw odpowiednie przekopanie grządek (w odpowiednim czasie) potem po wschodach spulchnianie ziemi między rzędami siewek to zapobiega rozwojowi chwastów te którym się uda przebić pozwalamy im rosnąć, gdy osiągną odpowiednią wielkość pielenie(ręczne).Potem to już warzywa mają tą wielkość że to one zagłuszają chwasty nie odwrotnie.Jednak gdy popatrzy Pani na zdjęciach to grządki nasze nie są całkowicie pozbawione towarzystwa roślin przez niektórych zwanych chwastami :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy :)
Dziękuję za odpowiedź i podpowiedź w jednym. To brak doświadczenia i brak nauczyciela, bo niewątpliwie chodzi o przekopanie w odpowiednim czasie miejsc pomiędzy. Na wielu błędach się uczę, ale tego nie wiedziałam. wyrywałam między młodziakami a zostawiałam pomiędzy, Jeszcze raz dziękuję. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńWitam po długiej nieobecności i słowo daję wyczytałam wszystkie zaległości :)
OdpowiedzUsuńBaardzo apetyczny Wasz warzywnik ! Dobrze nawożony piach ma potencjał, warzywa są zdrowsze niż na tzw dobrych ziemiach, rzadziej chorują na choroby grzybowe i bakteryjne. Dobrze jest też dbać o sąsiedztwo roślin, bo niektóre chronią się nawzajem przed szkodnikami i chorobami, inne zaś są dla siebie wręcz szkodliwe.Tu przykładem dobrego sąsiedztwa są pory i rzodkiewka. Buraczki i mak nie są dobrymi sąsiadami dla nikogo , fasola to też nienajlepsza sąsiadka.
Pożyteczna jest aksamitka sadzona w każdym wolnym miejscu, bo chroni przed mszycami, czosnek zwalcza choroby bakteryjne i grzybowe, a pozostawiona gdzieniegdzie pokrzywa chroni przed mączniakiem ogórki i winorośl.Nasze babcie wiedziały co robią sadząc konopie w kapuście, co odstraszało bielinka, a pewna jestem, że i andyjscy Indianie sporo wiedzieli o wzajemnym oddziaływaniu roślin.
A.. i jeszcze dla p. Joanny taki trick;
Po zasianiu nasion roślin wolno wschodzących / marchewka, pietruszka,niektóre kwiatki/warto poznaczyć rzędy pojedynczymi nasionkami rzodkiewki. która wschodzi b. szybko i wyznacza rzędy. Można zacząć wcześnie pielić między rzędami bez obawy uszkodzenia póżno wschodzących roślinek,a rzodkiewki schrupać :)
Pozdrawiam cieplutko wszystkich grzebiących w ziemi :)
S.Ohanka
No i Hania postawiła kropkę nad ,,i''
UsuńPozdrowienia dla Was za las :)
Aj,tam zaraz kropkę..
UsuńTemat bliski memu sercu , to się i rozgadałam:)
Za las dobre myśli posyłamy,
S.Ohanka