Recenzja książki jest przedrukiem ze strony ,,e-akademia rodziców''
Co łączy takie nazwiska jak Richard Branson, John Lennon, Thomas Edison, Ted Turner, Pablo Picasso, Steve Jobs, Steven Spielberg, Albert Einstein czy Jules Verne? Z pewnością oprócz niewątpliwego sukcesu osiągniętego za życia, wszyscy oni byli obdarzeni pewnym darem, jakby nazwał to autor rewolucyjnej książki „Dar Dysleksji” - Ronalda D.Davisa. Mowa tu o darze dysleksji. Autor zadaje sobie pytanie czemu tak wielu z najznamienitszych osobowości nauki, sztuki czy biznesu nie potrafi czytać i jak mogą się tego nauczyć.
Ta przełomowa książka raz na zawsze zmienia oblicze tego jak dysleksja jest postrzegana na całym świecie. Dodatkowo możemy poznać praktyczne wskazówki jak poradzić sobie z problemami orientacji i z trudnościami koncentracji uwagi.
W skrócie o książce
Część I: Czym jest dysleksja?
Każdy przypadek jest wyjątkowy, ponieważ jest kombinacją indywidualnych predyspozycji, talentu, wpływów środowiska i najczęściej złych doświadczeń szkolnych.
Dlatego ciężko wyróżnić chociażby dwa przypadki dysleksji o tych samych objawach.
Ron Davis nazywa dysleksję „matką wśród dysfunkcji, utrudniających naukę”. Wyjaśnia czemu wiele z nich (autyzm, ADD/ADHD, dyskalkulia/akalkulia, dysgrafia/agrafia, hiperaktywność) ma to samo źródło, co dysleksja.
Część II: Rozwojowa teoria dysleksji.
Autor książki wiąże tę dysfunkcję z umiejętnością wizualnego myślenia w młodym wieku. Ten „dar” sprawdza się do rozpoznawania obiektów z otaczającego nas świata, ale już nie do drukowanych symboli, takich jak litery alfabetu bądź całe słowa.
Takie pomieszanie powoduje dezorientację u dziecka, co z kolei wywołuje stres, który tylko pogłębia problem. Umysł z kolei robi wszystko, aby zatuszować dysfunkcję. U młodych ludzi bardzo szybko spada poczucie własnej wartości, więc używają wielu pomysłowych sztuczek, aby nie wyróżniać się spośród grupy i ukryć trudności w nauce.
Część III: Dar.
Ron Davis wyjaśnia, że myślenie wielowymiarowe (przy użyciu wszystkich zmysłów) odbywa się znacznie szybciej niż myślenie werbalne. Dyslektycy zdają się być bardziej kreatywni, poszukujący i intuicyjni niż ich przeciętni koledzy. Co więcej wydaje się, że są bardziej świadomi otaczającej ich rzeczywistości, pomysłowi i lepiej sprawdzają się w praktycznych zadaniach. Ich wyjątkowy sposób myślenia tworzy niebywałą umiejętność: raz doświadczoną rzecz, rozumieją na tak głębokim poziomie, że mogą ją wykonywać później w sposób intuicyjny, bez myślenia jak.
Część IV: Czas coś z tym zrobić.
Pierwszym krokiem w programie Davis'a jest nauczenie się jak wyłączyć dezorientację i skoncentrować się na prawidłowym postrzeganiu. Wprowadza trening umysłu, mający na celu przezwyciężenie błędnego sposobu postrzegania i uczy metod prawidłowego rozpoznawania drukowanych symboli.
Następnie proponuje bezstresowy system poznania podstaw języka pisanego. Uczniowie wykonują z gliny symbole i słowa, uruchamiając w ten sposób wielozmysłowy proces, rozwijający kreatywność.
I w końcu studenci dochodzą do trzech prostych ćwiczeń czytania dla codziennej praktyki. Mają rozwijać płynność czytania, rozpoznawania tekstu i podnosić poziom zrozumienia.
Na końcu chcieliśmy przytoczyć kilka komentarzy z innej e-strony wypisywane pod artykułem dotyczącym właśnie dysleksji i dyslektyków. Mamy nadzieję że te komentarze zachęcą TU czytających również do zabrania głosu, chętnie podyskutujemy
- Dyslektycy nie powinni wykonywać pewnych zawodów,np.farmaceuty, lekarza. Przecież ich dysfunkcja może być groźna dla pacjenta. Traktowanie dyslektyków na równi z innymi? W takim razie dajmy prawo jazdy niewidomym, człowieka bez nóg zatrudnijmy w balecie, a niemowa niech będzie wykładowcą na uniwersytecie. Jak równość, to równość. Gdyby fakt posiadania zaświadczenia o dysleksji zamykał drogę do wykonywania pewnych zawodów, nastąpiłoby cudowne wyzdrowienie wielu dys-. Nie twierdzę,że dysleksja nie jest choroba, ale traktowanie ludzi nią dotkniętych na równi ze zdrowymi, to przesada. I nie chodzi tu o odrzucenie, ale o zdrowy rozsądek.
- Dysleksja kończy się wtedy, gdy absolwent, który przeszedł szkołę dzięki papierkowi od lekarza zaczyna się starać o pracę biurową. Ten szok, że pracodawca nie potrzebuje ludzi, którzy znajomością języka polskiego ośmieszają firmę bezcenny...
- Kiedyś nie było dysleksji, adhd i bezstresowego wychowywania, dzięki czemu wyszliśmy na ludzi. Strach pomyśleć co będzie z obecnie rosnących pokoleń...ćpuny, mordercy i pies wie co jeszcze...
Szkoda, że piszący te "KOMENTARZE" nie wiedzą, że osoby z dysleksją, oczywiście tą prawdziwą, a nie "papierkową" mają ponadprzeciętny iloraz inteligencji. Mój synek, który niestety zaczyna dopiero zmaganie z ta przypadłością, to bardzo bystre i na prawdę inteligentne dziecko. Myślę, że dla pracodawcy to raczej inteligencja się liczyć będzie a nie pisownia. Szczególnie w czasach komputerów.
OdpowiedzUsuńA jak Ci komentatorzy są tacy mądrzy, to niech spróbują wytłumaczyć takiemu dziecku czym różni się znak graficzny "ł" i "f". Powodzenia.
Pozdrawiam Gosia
Ci którzy piszą te komentarze z całą pewnością nie wiedzą o bardzo wielu DARACH które przychodzą wraz z dysleksją (prosimy zwrócić uwagę na nazwiska wymienione w cytowanej recenzji, paradę tych nazwisk powinien otworzyć nie wspomniany TU Leonardo da Vinci : ) Niestety pewne ,,przypadłości'' które są też związane z dysleksją w żaden sposób nie dają się wytłumaczyć osobie nie dyslektycznej.
UsuńW USA i w ogóle na zachodzie są firmy realizujące najtrudniejsze naukowe projekty, które zatrudniają wyłącznie PRAWDZIWYCH dyslektyków, to efekt obdarowania ich przez naturę wyjątkowymi umiejętnościami :).
Proszę bardzo wspierać swojego synka, okres szkoły to będzie dla niego najgorszy czas w życiu, będzie baaardzo potrzebował wsparcia w domu rodzinnym :/
Pozdrawiamy
Jestem dorosły i mam dysleksję nie uważam tego za powód do wstydu, już nie kiedyś pewnie tak było, ale dziś znam swoją wartość i się tym nie przejmuję, a błędy poprawia za mnie technologia czyli komputer. Leczenie dysleksji w Warszawie jest czymś na porządku dziennym ale ja uważam, że nie ma potrzeby tego leczyć to sprawia, że jestem wyjątkowy i oryginalny, a jak czasami zrobię jakiegoś "byka" to przynajmniej można się pośmiać.
OdpowiedzUsuń