CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ

niedziela, 11 sierpnia 2013

Naturalna, ale czy napewno ekologiczna...






Wielokrotnie zadawano nam pytanie ,,czy wasza wełna z alpak jest ekologiczna ?'' Wydawało by się że odpowiedź jest bardzo prosta, a jednak... Ostatnio przeczytaliśmy świetny artykuł gdzieś w internecie na stronach poświęconych szeroko pojętej ekologii, jak to my nazywamy stosowanej. Artykuł był szczególnie ciekawy z racji tego że autorka poświęciła go właśnie wełnie.
 Wełna (również ta z alpak) jako jeden z niewielu artykułów naturalnych codziennego użytku nie doczekała się certyfikacji ekologicznej, a dokładnie certyfikowana jest przez niektóre (nie polskie) organizacje ekologiczne ale tylko na etapie gospodarstwa, tu jednak dla wełny kończy się ekologia a zaczyna koszmarna rzeczywistość. W przetwórstwie masowym, przemyśle włókienniczym chemia jest bazą na każdym etapie . Czy jednak wełna zwierząt pasących się na nie skażonych chemią pastwiskach traktowanych tak jak należy, hodowanych bez stresu po przejściu przez masowe przetwórstwo może być nazywana ekologiczną? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Często widzimy w sprzedaży internetowej włóczki, również z alpaki które w nazwie mają użyte słowo ECO :D Pod nosem mówimy sobie wtedy tak, EKONOMICZNE to na pewno,  bo użycie tego słowa podyktowane jest wyłącznie ekonomią. Slogan EKOLOGICZNE to chwyt marketingowy nie mający nic wspólnego z ekologią.
   Pierwszy etap przetwarzania, to pranie i czesanie runa. My robimy to wyłącznie w szamponach ziołowych, przeznaczonych dla ludzi o wrażliwej skórze. Przemysłowe pranie to ługi i wszelkie żrące chemikalia czyszczące i wybielające. Już na tym etapie włókno nasączane jest agresywną głęboko uczulającą chemią.
   Następny etap to farbowanie. W naszym przypadku nie farbujemy włóczek bazując jedynie na naturalnym kolorze włókna alpak. Przemysłowe baseny farbiarskie to najagresywniejsza chemia, poczynając od barwników- tlenki metali ciężkich a kończąc na utrwalaczach koloru. Profesjonalni włókiennicy mówią że na tym etapie wełna nasączana jest całą tablicą Mendelejewa. Nawet to t/z barwienie barwnikami naturalnymi zawsze się kończy w utrwalaczach n.p.  solach chromu.
    Kolejny etap to przędzenie. U nas ręczne na kołowrotku gdzie każdy centymetr włoczki przechodzi przez dłonie (jeśli ktoś wierzy to dłonie przekazujące pozytywną energię i miłość do tego co robią) Przemysłowa przędzalnia gdzie w ciągu godziny maszyny sterowane komputerem PRODUKUJĄ kilometry przędzy, a na ostatnim etapie włóczka z wełny naturalnej zabezpieczana jest przed ,,mechaceniem''. Najpierw wygładzana przy użyciu żrących chemikaliów, a następnie kąpiel w żywicach poliestrowych na które coraz więcej dzieci i dorosłych jest uczulonych.
   Przed ostatnim aspektem nie do przecenienia w produkcji ekologicznej jest aspekt socjalny. Zwyczajowo już w tych czasach przemysł, koncerny i handel  wykorzystują tych najbardziej bezbronnych czyli ,,pierwsze ogniwo'' w produkcji wełny. Andyjscy Alpaqueros czyli hodowcy alpak to jedna z najuboższych grup społecznych w andyjskiej części Ameryki Łacińskiej, Zakrawa na kpinę to że Ci którzy wytwarzają najdroższą wełnę (włókno) świata żyją w skrajnej nędzy.
    Ostatni aspekt to t/z standaryzacja, większość klientów przyzwyczajona została do tego że wszystko ma być równe, jednakowo wybarwione... faktem jednak jest że najdroższe najdoskonalsze włókna takie jak alpaka czy kaszmir wytwarzane są przez ludy koczownicze, fakt ten uniemożliwia standaryzację i pomaga w zachowaniu niepowtarzalności, unikalności tych produktów, naprawdę ekologicznych, mimo iż bez napisu ECO na metce.
TAK WIĘC WYBÓR JAK ZAWSZE NALEŻY DO KUPUJĄCEGO. Problemem jest jednak jak zwykle wiedza a nie krótki slogan. Sposób przetwarzania i wytwarzania naszej manufaktury jest jak nam się wydaje jak najbardziej ekologiczny ( znamy dokładnie tak prawo jak codzienność dotyczącą zasad ekologicznego rolnictwa i produkcji przez kilkuletnie prowadzenie atestowanego gospodarstwa ekologicznego) i transparentny na każdym etapie, dzięki temu blogowi i naszej stronie www.losalpaquweos.com  możecie go obserwować. Czy użycie przez nas sloganu ECO... jest konieczne : ) MY LICZYMY NA WASZĄ NIEOMYLNĄ INTUICJĘ I NATURALNY KAŻDEMU NORMALNEMU CZŁOWIEKOWI INSTYNKT SAMOZACHOWAWCZY. Przecież nikt nie chce chorować i umierać na nowotwory, a te powoduje nie tylko skażone jedzenie, ale również to co ma kontakt bezpośrednio z naszym delikatnym ciałem które rozgrzane wchłania wszystko czym ubrania zostały nasączone na kolejnych etapach ich wytwarzania :/




8 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za ten post....
    Oj, przez moje ręcę przewinęło się wiele wełen i ich mieszanek a nie wiedziałam, że aż tak straszna ta chemia w wełnie!
    Często też mam do czynienia z wełną , przędzą w naturalnych kolorach, raczej owczą i taką wolę.
    No i co teraz?
    Niby wybór jest prosty, albo kupowac u takich, jak Wy, eko producentów, lub też górali i samemu prac, gręplowac, przęśc na kołowrotku, i dziergac, jak robiła to moja babcia:)
    Bardzo serdecznie Was pozdrawiam,
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sama napisałaś, wybór jest prosty :)przecież człowiek został podobno wyposażony w ROZUM i WOLNĄ WOLĘ, więc...?
      Pozdrawiamy:)

      Usuń
  2. Ciekawe, bardzo pouczające. Coraz bardziej ciągnie mnie w stronę naturalnych, brązowych, szarych itp. kolorów ( chociaż jak na razie etap pan(i) leśniczy ciągle aktualny ). Dobrze wiedzieć, że kolor, to chemia, chociaż, trochę szkoda. Jakkolwiek istnieją przecież barwniki naturalne i może ktoś ich używa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barwniki naturalne oczywiście istnieją jednak do ich utrwalenia jak piszemy wyżej używa się już baaardzo ciekawej (niezdrowej) chami .
      Pozdrawiamy:)

      Usuń
  3. Oszustwa reklamowe dokładnie namieszały ludziom w głowach. Przyszedł czas samemu nauczyć się wybierać i przyznaję że jeśli kiedykolwiek będę chciała mieć ciepłe cudeńko, to moje kroki skieruję do państwa. Wielokrotnie obserwuję jak nabierają się ludzie na proste chwyty, a potem głupio się czują oskubani z pieniędzy. Odkąd czytam o państwa pracy i hodowli, marzę o tym dniu, kiedy przyjadę i zamówię......Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabrzmiało to tak jakbyśmy uprawiali czarny PR przemysłowi i jego zwolennikom , a tak nie jest. To po prostu porównawcza wyliczanka pozwalająca dojść do samodzielnej odpowiedzi lub zadania jakiegoś pytania dodatkowego tym którzy zechcą to przeczytać i tym którzy zadają pytanie zacytowane na początku wpisu.
    Serdecznie pozdrawiamy.
    P.S
    Do nas można przyjechać nie zamawiając, jak również zamówić nie przyjeżdżając :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Was jeszcze pocieszę, że tzw. ekologiczna żywność to też pic na fotomontaż.Żeby to było naprawdę niczym nie skażone, to w Polsce musiałoby nie być tak zanieczyszczonego powietrza.Pomyślcie- w Warszawie, w 2009 roku rocznie spadało 2800 ton pyłu. Nie wykluczam, że w okolicach, w których w promieniu 100 km nie ma żadnego przemysłu emitującego zatrute pyły roślinki mogą być nieco bardziej zbliżone do natury. No a do tego trzeba by w promieniu wielu kilometrów nikt z sąsiadów nie stosował chemikaliów przy produkcji swych roslin. Nawet jeśli w swym ogródku nie używam żadnych nawozów sztucznych, a sąsiad za płotem używa, to moja marchewka ciągnie te nawozy z jego poletka. To bardzo zdolne warzywko, ściąga nawet z 200m to wszystko, czym sąsiad podleje swoje roślinki.
    Niestety nasza codzienność to chemia, na każdym etapie produkcji i przetwórstwa. I naprawdę nie sądzę
    by dało się to zmienić.
    Milego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm, nie żebyśmy chcieli za wszelką cenę udowodnić że można realnie nie tylko nie używać sformułowań ,,Niestety nasza codzienność to chemia, na każdym etapie produkcji i przetwórstwa''. Zapewniamy Cię że są ludzie i miejsca gdzie daje się to zmienić. My mieszkamy w miejscu gdzie za sąsiadów mamy las,pszczoły... najbliższe nam zabudowania są około 1,5km od nas a pola też odgrodzone są lasami,pasem sporo szerszym niż 200m :)))
      Pozdrawiamy

      Usuń