Pewnie niektórzy zauważyli że ostatnio nasze istnienie w tym ,,blogowym światku'' jest raczej pasywne. Nie zniknęliśmy w odmętach e-przestrzeni, czytamy, odwiedzamy działające TU blogi, jedne częściej inne rzadziej. Dziś temat letni, zasugerowany właśnie owym wędrowaniem po Waszych blogach i tym co tam czytamy, o czym się dowiadujemy, co nas zaskakuje, co rzec można delikatnie szokuje, to dobre określenie. Nie, nie śmieszy, nie ma raczej rzeczy które nas śmieszą, bo nie mamy w zwyczaju naśmiewać się, a głupotę i bezczelność traktujemy raczej z politowaniem.
O tym że sfera blogowa pełna jest ,,obwieszczeń'' o wszelkiej maści ,,kursach'' to pewnie wszyscy wiecie : ) Nie mamy nic przeciwko dzieleniu się wiedzą z ludźmi spragnionymi poszerzenia swoich umiejętności, to piękna cecha. Wielokroć nasza e-poczta i adres (TU obok) służy jako wszechnica i miejsce przekazywania wiedzy przez nas tym którzy tylko się o to zwrócą, co ważne (przynajmniej dla nas, nigdy nie wzięliśmy za to ani grosika) Prawie 30 lat doświadczeń daje jakąś tam wiedzę. I w tym momencie trzeba podkreślić, WŁAŚNIE 30 LAT. Serowarstwem zagrodowym, wytwarzaniem serów kozich zajmujemy się z krótką przerwą kilkanaście lat. W chwili obecnej (od kilku lat) robimy sery dojrzewające, fetę, twarogi, i różne odmiany fromage de chevre (francuskie serki miękkie, świeże i pleśniowe krótko dojrzewające) Mimo doświadczenia uważamy że cały czas się musimy uczyć. Nie przyszło by nam do głowy aby prowadzić kurs za który spragnieni wiedzy ludzie mieliby nam zapłacić. Jest takie stare polskie powiedzonko ,,uczył Marcin Marcina a sam..." Tak, szokujące dla nas jest widzieć gdy ludzie którzy przeczytali lub nie ,, Praktyczne Serowarstwo'' Pana Jana Licznerskiego i ,,zrobili'' może ze dwa ,,serki'' owi, udzielają ,,kursów'', nazywają, wmawiając że półprodukt zrobiony w 2 godziny jest serem. Nie tłumacząc ,,kursantom'' że tajemnicą sera (w sumie każdego) jest odpowiednia ,,piwnica'' dojrzewalnia, gdzie po wielu tygodniach, miesiącach doglądania, ta galaretowata masa mleczna (odcedzony skrzep) może stać się serem. Miła koleżanka byłaby przecież zawiedziona taką informacją, i nigdy by już nie dała się namówić na taki ,,kurs'' Nasz znajomy serowar Torsten mieszkał w Alpach Szwajcarskich i uczył się serowarstwa od najlepszych przez kilka lat, dojąc zwierzęta i robiąc sery dzień w dzień. Torsten nigdy nie podjąłby się prowadzić kursów gdyż twierdzi że jeszcze sam się musi uczyć : )
Była TU kiedyś osoba która po jednym kursie przędzenia (jako kursantka) sama zaczęła je organizować :D
Innym szokującym odkryciem była akcja pod tytułem ,,Polak potrafi'' ??? Potrafi ??? co potrafi :/ ??? Zawsze wydawało się nam że potrafi to ten który zakasuje rękawy, zasuwa od rana do nocy, świątek, piątek... i po wielu latach wyrzeczeń, z fanfarami lub najczęściej bez nich, realizuje super pomysł. Jak to mówi Zosia ,,I tu baczność, pełen szacunek''
Nie mamy nic przeciwko temu gdy organizacja społeczna, charytatywna pełniąca pożyteczne funkcje szuka ,,sponsoringu'' lub jak to się kiedyś mówiło ,,dziaduje'' Jednak w momencie gdy robi to prywatna osoba, jest to dziwne , tym bardziej że nie mając w planie działań społecznych a jedynie poprawienie swego losu, który podobno był marzeniem i jest miłością. Wydaje nam się że osób z pasją które wybierają takie a nie inne życie ze zwierzętami jest naprawdę sporo, jednak nie pamiętamy abyśmy się do tej pory natknęli na takich którzy by uważali że ich zwierzęta powinny obchodzić kogoś poza nimi :/ Ktoś kiedyś powiedział ,,mierz siły na zamiary...'' Wiemy z własnego jak pisaliśmy długiego doświadczenia że jak sprawa przerastała nas i nasze możliwości to po prostu ,,podwijaliśmy ogon'' i ze łzami w oczach myśleliśmy co dalej, Nie przyszłoby nam do łba aby obarczać naszymi kłopotami i zachciankami innych ludzi.
|
|
I TAKIE TO ,,KWAŚNE'' SPOSTRZEŻENIA Z TEJ NASZEJ PEREGRYNACJI. Pewnie dostaniemy po łbie, bo to takie nie polityczne w tym kraju gdy mówi się to co się myśli. Tym bardziej gdy większość daje sobie wmówić że to takie fajne, i w ogóle jak ktoś lewą ręką sięga do prawej kieszeni.
Pozdrawiamy wszystkich i tych pomysłowych, tych u których z tyłu głowy nie mieszka ludzik zwany potocznie...., jak się nazywa ten ludzik???
Oj to zaczeliscie temat o którym większość woli nie pisać aby się narazić. No cóż nie wszyscy powinni cenzuować swoje mysli ;-)
OdpowiedzUsuńCo do nauki czasem uczeń przerasta mistrza, chociaż szkoda,że często tylko w formie ego.
PS. Zazdroszczę tej w czerwonej obroży;-)
Ta z niebieską obróżką jest odrobinę lepsza w mleku. Obydwie w pierwszej laktacji mają dzienną średnią na poziomie prawie 3 litry. Józia i Fruzia są córkami Różyczki. Są to kozy z typowo użytkowego krycia, mama Alpejska Francuska a tata Saaneński . Jednym słowem świetnie się zapowiadają na przyszłość :)
UsuńPozdrawiamy : )
Gratuluje takich kóz. W stadzie którym się teraz zajmuje jest trochę niby podobnych krzyżówek, ale te Wasze bardziej zachwycają. Może popełnicie jakiś nowszy wpis o Waszej rogaciźnie? ;) Trochę myśle o własnym stadku, ale to nie na teraz już. Mam sentyment do saaneńskich (jeszcze sprzed kilku lat), ale teraz to chyba wolałabym alpejki.
UsuńCo do szkoleń/kursów na wszystko są modą ostatnich czasów. Sama skorzystałam z kilku, no i cóż poziom był różny. Miałam okazje jechać też na (darmowy) kurs serowarski, ale przemyślałam i odpuściłam, bo raczej niewiele bym skorzystała. Tego co mnie interesuje i tak by tam nie było.
O kózkach pewnie da się coś napisać bo to coś co z przerwą jest z nami już spoooro lat. Saaneńskie ( ale te prawdziwe) są dziś zbyt wydelikacone, to takie odpowiedniki H/Fów niby dużo mleka ale i wielkie wymagania i baardzo krótka żywotność. Alpejki w Polskich warunkach chyba dużo bardziej się sprawdzają :)
UsuńPozdrawiamy
No ale mi smaku narobiliście!! Nigdy nie zapomnę smaku sera Waszej roboty, którego miałam szczęście u Was zakosztować. Niebo w gębie to mało powiedziane. Aż szkoda, że nie organizujecie kursów, bo Wasze doświadczenie i wiedza powinny być przekazywane ku rozkoszy większej ilości podniebień, o której to rozkoszy pomysłowi ze swoimi pseudo - serkami mogą tylko pomarzyć :)
OdpowiedzUsuńChcieliśmy Klau namówić na kozy w tych Kantabryjskich górach (to świetne miejsce) ale ona mówi że woli jednak Konie :) Chyba musimy spakować wreszcie jakąś paczkę i wysłać coś długo dojrzewającego do Was :) Wreszcie :/
UsuńŚciskamy Was mocno : )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo cóż hmmm, tylko jakoś szlag trafia że tak łatwo, niby mądrzy ludzie dają się ,,walić w rogi'' :/ Ale i rozszyfrowanie niektórych też zajmuje sporo czasu :[
UsuńSzkoda Ulu że tak daleko jesteście bo szybko zaspokoili byśmy to ssanie a Zosia dziś taką suuuper zupkę ugotowała na serwatce z koziego twarogu,my nazywamy ją zupą pasterską :P...
Ściskamy Was mocno :D
Hmmmm : ) usuwanie swoich komentarzy w zależności ,,od kierunku wiatru'' nazywało się kiedyś koniunkturalizmem :) Zawsze było to uznawane wśród ludzi z zasadami za BARDZO ZŁĄ CECHĘ :/ W tym światku podlizywanie nic nie daje Szanowna @Orszulko
UsuńPozdrawiamy :D
Wywołacie pewnie burze z piorunami tym wpisem,ale ja się zgadzam co do tej akcji ,,Polak potrafi". Oczarowana jakimś blogiem natknęłam się na notatkę o tym przedsięwzięciu i mnie to odstręczyło jakoś. A co do warsztatów to tak w ogóle straaasznie drogo one wychodzą i ciekawe czy warte są swojej ceny.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z ponownej aktywności na Waszym blogu:)
Aktywność to może słowo na wyrost, ale czasem coś się uzbiera w głowie, a że poprawność polityczną mam w głębokim poważaniu, bo Tata i Mama uczyli mówić prawdę i tylko prawdę, to czasem musimy się podzielić, sprawdzić czy już tylko nas to brzydzi...
UsuńSerdecznie pozdrawiamy, cieszymy się z Twoich TU odwiedzin : )
Mam wrażenie, że wiem kogo macie na myśli pisząc o projekcie Polak Potrafi. Wrzucę tu swoje 5 groszy bo nie zgadzam się z Wami i zamierzam, nie kryjąc się to właśnie podkreślić. Są osoby, które "podwijają ogon" i są takie, które chcą walczyć z godnością, z zaangażowaniem i pomocą innych ludzi, którzy skoro chcą pomóc to po prostu pomagają, wspierają mentalnie, finansowo, rzeczowo... jak kto chce, jak kto woli. Nikt nikomu wody z mózgu nie robi bo jeśli ktoś nie ma ochoty wspierać tego czy owego projektu to niech prostu kliknie w prawy górny róg ekranu i zamknie okno. Prosić kogoś o pomoc to nic zdrożnego. Jeśli się było, widziało i poznało kogoś osobiście to tym bardziej się dobrze wie, że taka pomoc to nie jest fanaberia potrzebującego i poprawianie sobie warunków życia tylko faktyczna potrzeba i to działająca raczej też społecznie.
OdpowiedzUsuńTo fakt, że od zawsze wypowiadacie głośno swoje myśli i opinie. Macie prawo. Szkoda tylko, że zawsze w tym takie wiele jadu. pozdrowienia
Najpierw ustalmy, to że ,,Wasza Polana'' nie zgadza się z nami wiemy od dość dawna. Ktoś kiedyś napisał nam TU że przecież ,,na blogach dobierają się sfory podobnych do siebie'' od dawna nie należymy do tej samej : ). Następną sprawą w wywodzie Waszej Polany jest ,,woda zamiast mózgu'' przyznamy że czasami dochodzimy do wniosku że niektórym nie trzeba jej robić :D No i coś czego ni jak nie możemy zrozumieć ,,że taka pomoc to nie jest fanaberia potrzebującego i poprawianie sobie warunków życia tylko faktyczna potrzeba i to działająca raczej też społecznie''.
UsuńJak ta potrzeba działa też społecznie :P Co jest społecznego w tym jak moje prywatne zwierzęta które sama sobie zafundowałam żyją, czy noszę zimą wiadra (tak a propos zimą dziennie nosimy, kubłów 20 litrowych z ciepłą wodą około 15 do kóz i alpak nie mamy wody w stajni i w koziarni : )
Tekst z jadem ,,Wasza Polano'' to takie modne słowo WYTRYCH w dzisiejszym CWANYM świecie geszefciarzy, jak się nie ma argumentu to wystarczy powiedzieć że adwersarz zieje jadem : )
I na koniec co do podkulania ogona to ostatnie zdanie ,,Waszej Polany'' trafnie wyklucza nasze ,,podkulanie ogona'' Jak dziecko pożyjesz tyle co my i zrobisz to co my to pogadamy o ,,podkulaniu ogona''
Pozdrawiamy Wasze Polany :)
Żałosne! Zaglądałam do Was z ciekawości, ale teraz nawet ciekawość już mnie tu nie przywiedzie.
UsuńMiło nam słyszeć że jednak piszemy, pokazujemy coś ciekawego : ) Jednak nie przypominamy sobie aby ,,Wasza Polana" choć raz zabrała głos, skomentowała cokolwiek. Trzeba było aż naruszyć ,,interes sfory'' aby tak się stało :D Tego co jest a co nie jest żałosne nie będziemy oceniać, wystarczy skorzystać z własnej porady chwilę wcześniej nam udzielonej ,,to niech prostu kliknie w prawy górny róg ekranu i zamknie okno''
UsuńPozdrawiamy : )
"Chcącemu nie dzieje się krzywda"... Skoro ludzie chcą pomagać to czemu to tak boli... Współczuję... Zaglądałam ale już nie mam ochoty... Pozdrawiam i życzę więcej empatii i pokory... takiej zwykłej, ludzkiej, życiowej... Tak, prawy, górny róg...
UsuńSzanowna @Kasia Agnieszka nas boli nie to że ktoś chce pomagać i tak w ogóle nic nas nie boli : ) Mierzi nas bezczelność, głupota, brak myślenia u tych którzy raczej nie są głupi a jedynie nie lubią używać głowy.
UsuńCo do zaglądania i braku ochoty to nie pamiętamy aby @Kasia Agnieszka zechciała choć raz do tej pory powiedzieć-napisać ,,dzień doby, zaglądam, miło mi...'' więc jest typ tych ,,empatycznych inaczej, czy ,,grzecznych i miłych bardzo wybiórczo'' : )
Pokora - hmmmm, wydaje się nam że nie wie Pani o czym pisze :/ Tak ,,naruszony interes sfory...''
Pozdrawiamy : )
Pamietam , jak sama kiedys prosilas o pomoc w zalatwieniu pracy dla syna , Iwona
UsuńTU pomoc w załatwieniu pracy ???? Widać Anonimowa ma problem w czytaniu ze zrozumieniem. Pracy w trójki studentów nw okres wakacji :)
UsuńPieprzony lemingu pracy się nie załatwia pracę się dostaje (w normalnym kraju) w zgodzie z kwalifikacjami umiejętnościami... TO TAKIE LEMINGI JAK TY ZRYŁY TEN KRAJ, KOLESIOSTWEM I ZAŁATWIANIEM PO ZNAJOMOŚCI (DLA SWOICH) TA AKCJA SZCZUCIA U WASZEJ KOLEŻANKI TO WŁAŚNIE DOBRY PRZYKŁAD WYŁUDZANIA I OBSTAWIANIA INTERESU swojej grupy :D
Pracy w "normalnym kraju" się nie dostaje, bo w nim podlega ona prawom rynku :) Tak więc trzeba być lepszym od innych i przekonać pracodawcę do swojej oferty. U nas niestety pokutuje przekonanie, że jak się skończy studia, to powinno się mieć lepszą pracę... Ale decydują właśnie te "umiejętności", których ze studiów się nie wynosi... Jest coś takiego jak prawo podaży i popytu, na pracę również, więc jeżeli ktoś nie może jej znaleźć, to znaczy że wybrał zły zawód lub szuka w złym miejscu. Podobnie jest z wynagrodzeniem - praca człowieka jest dokładnie tyle warta (jak wszystko zresztą) ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić. To są stare prawa gospodarki rynkowej, których żadni marzyciele nie zmienią, bo czym się to skończyło to wiemy z autopsji... Sam wyrosłem w czasach, kiedy wszystko trzeba było załatwiać i jakoś do nich nie tęsknię, choć "na stare lata" wcale mi łatwo nie jest... A czy wsparcie kogoś jest wyłudzeniem? Jeżeli pieniądze poszły na to, co zadeklarowano to raczej nie. Ostatecznie jak ktoś ma pieniądze to może z nimi zrobić co tylko chce, pod warunkiem oczywiście że to legalne :) Ja zawsze uważałem że lepiej dać konkretnej osobie niż organizacji, bo przynajmniej widać czy nie zostały zmarnowane i można sprawdzić efekt. Ale żeby było jasne, przedmiotu tego sporu nie zasiliłem gotówką :)
UsuńJednym zdaniem co do pierwszej części. Nie wiemy czy wiesz że teoria ,,o niewidzialnej ręce rynku'' przegrała z kretesem, od dawna ci którzy ją najmocniej głosili robią coś dokładnie odwrotnego (dotowanie, wspomaganie -również nieuczciwej konkurencji)
UsuńCo do drugiej części, nie mamy problemu z samą ideą,ale nie bardzo w naszym systemie mieści się wspomaganie, wspieranie takich PRYWATNYCH zachcianek. Uważamy że ,,marzenia'' jak to nazywają obrończynie i sama zainteresowana powinno się nieść ,,na własnych plecach'' bo cóż to za spełnianie marzeń ,,CUDZYMI RĘKOMA'' Wśród znajomych ( tych co znają nas naprawdę ,,na żywca'') uchodzimy za marzycieli i ludzi z ciekawymi pomysłami, NIGDY NIE PRZYSZŁO BY NAM DO GŁOWY SPEŁNIANIE CHOĆBY TYCH NAJCENNIEJSZYCH ZA CUDZE PIENIĄDZE, przestaje to być wtedy naszym pomysłem, nasze marzenie : )
Nie sztuka być ,,bohaterskim generałem'' gdy żołnierz idzie w bój, a ja stoję na wzgórzu i mówię że to ,,moja bitwa'' :)
Pozdrawiamy : )
Zgodzę się z Orszulką. Wiele osób/firm/stowarzyszeń istnieje w Internecie tylko po to, żeby wykreować swój biznes. Niewiele poświęcamy na naukę, raczej szukamy zbytu na to co robimy, umiemy robić. Ja wybierając jakikolwiek warsztat czy kurs zawsze szczegółowo sprawdzam kto go prowadzi, jakie ma doświadczenie, jakimi wartościami się w życiu kieruje, co inni o nim sądzą - o prowadzącym i o kursie.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że modne jest już od chyba 2 dekad powracanie do źródeł. Każdy mieszczuch chce mieć dom na wsi, w górach, mazurach, pić mleko od krowy, chleb smarować prawdziwym maslem, jeść prawdziwy ser i kiełbasę zrobioną przez prawdziwego rolnika.. wiecie o czym mówię. I tu pojawia się przestrzeń dla pseudo znawców, specjalistów, macherów od wszystkiego i tym samym od niczego. Zanim Was odwiedziliśmy snuliśmy z rodziną ciekawe plany o kilku alpakach w zagrodzie, pomocy innym. Szybko nas sprowadziliście na ziemię - ale nie złym słowem, przeciwnie, było niezwykle miło jak na pierwszą wizytę :) Zniechęcenie przyszło, kiedy uświadomiliśmy sobie ogrom pracy przy zwierzaku i potężną odpowiedzialność za, bądź co bądź stworzenia, istnienia, życia.. Każde działanie, czy z człowiekiem, czy ze zwierzęciem obarczone jest odpowiedzialnością. Niewielu jest takich, którzy mają tego pełną świadomość, a wielu jest naiwnych.
Rozgraniczam tez dwie sprawy - jeśli ktoś szuka warsztatu/kursu po to, aby zalożyć własny biznes, zrobic na tym pieniądz, to nie jeden i nie dwa kursy w porządnych szkołach, czy u wysokiej klasy specjalistów są mu do tego potrzebne. Do tego praktyka u najlepszych.
Jeśli jednak mieszczuch, taki jak ja, zechce dowiedzieć się czegoś o robieniu sera, twarogów, wyszywaniu, a robi to dla swojej przyjemności, to może pójść do laików - specjalistów od siedmiu boleści.. drugi raz takiego błędu nie popełni, bo raz - policzy się z groszem, dwa - zrozumie z kim ma do czynienia. Może też odwiedzać ciekawe blogi, odwiedzać, oglądać na żywo i wtedy zdecydować co ze swoim zainteresowaniem zrobić dalej.
Ciepłe pozdrowienia z Torunia!
Wiesz wszystko ok, ale gdy w grę wchodzą pieniądze (nie małe) to już powinna być jakaś odpowiedzialność. No ale w tym kraju przykład ,,płynie" z góry więc...
UsuńSerdecznie Was pozdrawiamy : )
A ja się dałam modelowo wpuścić w te kursowe maliny...zapłaciłam jak za zboże i guzik z pętelką z nich wyniosłam. Bolesna to nauczka ... Nie powiem gdzie, nie powiem u kogo, ale przestrzegam przed tanimi chwytami marketingowymi :(
OdpowiedzUsuńNo cóż, jak to mówią nic tak nie uczy jak dotknąć paluchem ognia, bo przecież słyszeć o czymś a sprawdzić na własnej skórze...
UsuńPozdrawiamy : )
Kolejny plus dla Waszego bloga na mojej osobistej liscie-mimo ze jako cichy podczytywacz, nie ujawniony, mało mam do powiedzenia w blogowym światku, zgadzam się tu z wami w 100%. Bum na naturalność ma się w najlepsze a wielu kręci na tym interes, szkoda tylko ze często kosztem nieświadomych ludzi. Czasem gdy czytam te egzaltowane posty nie wiem czy śmiać sie czy plakac-czy ludzie są tak naiwni czy tak bardzo zatracili kontakt z prawdziwym życiem? I smutno i straszno i śmiesznie nawet. Ale mieszczuchy potrzebują tego czasem, letnich wakacji w pigulkowym poście.
OdpowiedzUsuńProwadze zycie nieco podobne do waszego. Pozdrawiam z mojej zagrody:) Wlada.
Cóż powiedzieć, bum na naturalność niech trwa, niech się rozwija, szkoda tylko że jak zawsze w awangardzie jak we wzburzonej fali na wierzchu płynie to co zwykle... My rozumiemy że każdy orze jak może, ale ???
UsuńPozdrawiamy
P.S.
Dzięki internetowi i blogom, między innymi, z dnia na dzień poznajemy polskie społeczeństwo, hmmmmm, wnioski są niezbyt krzepiące :/
:)))) smutni to Wy jesteście, a jeżeli chodzi o kręcenie interesów...hmmm..jeżeli nie wiesz o czym mówisz po prostu milcz i tyle w tym temacie. Nie mam sobie nic do zarzucenia, Ci którzy mnie znają osobiście, którzy byli i zobaczyli wiedzą o czym mówię. Każdy orze jak może, jeden lepiej, jeden gorzej. W moim przypadku jest to orka na ugorze. Dziękuję Wam pięknie i życzę rozkręcenia interesu - bo ja nie zamierzam.
UsuńTak naprawdę nie wiemy co mamy odpowiedzieć, właściwie powiedzieliśmy już co myślimy na temat tej i podobnych akcji.
Usuń,,Zamurowało'' nas pierwsze i ostatnie zdanie w powyższym komentarzu. Nie traktujemy Szanownej Pani jak konkurencji : ) nie jesteśmy pewni czy pamiętasz, jak bez problemu korzystałaś z naszej wiedzy, od kogo dostałaś pierwsze receptury i porady dotyczące mleka : ) :D No ale cóż różnica świtów, jak ostatnio usłyszeliśmy ,,za dobre uczynki kara was nie ominie'' :/
Dopiero po napisaniu odpowiedzi trafiliśmy na wpis poświęcony nam. Mocno podkreślimy w odpowiedzi Szanownej Pani
Usuń,,Nie mamy nic przeciwko temu gdy organizacja społeczna, charytatywna pełniąca pożyteczne funkcje szuka ,,sponsoringu'' lub jak to się kiedyś mówiło ,,dziaduje'' Jednak w momencie gdy robi to prywatna osoba, jest to dziwne , tym bardziej że nie mając w planie działań społecznych a jedynie poprawienie swego losu''
Nie miała Szanowna Pani oporu korzystając z wiedzy ,,Nieomylnych nieomal w każdym niemalże temacie'' ale przecież są ,,ludzie'' nie miewający oporów : ) ,,No ale cóż różnica świtów...''
Wielu osobom w dzisiejszych czasach nie chce sie nawet myslec, dociekac...smutne.
OdpowiedzUsuńPiszę bloga na innym portalu i zupełnie przypadkiem trafiłam na akcję "Polak potrafi".
OdpowiedzUsuńI mnie zamurowało, bo wyglądało to na zwykłą żebraninę, a nawet gorzej, na cwane naciąganie grając na uczuciach wrażliwych (i naiwnych) ludzi.
Brawo dla Was, ze nazwaliście cwaniactwo i naciąganie naiwnych po imieniu.
http://zawadka-jaworzyny-jolinkowo.blogspot.com/2014/10/kazdy-orze-jak-moze.html
UsuńPostanowiliśmy podać tylko link aby pokazać ,,DZIAŁANIE SFORY''
POLECAMY TEŻ SIĘGNĄĆ WZROKIEM TROSZKĘ WYŻEJ aby zobaczyć wcześniejszy komentarz samej zainteresowanej :)
Nie mam nic przeciwko korzystaniu z pomocy innych ludzi na cele społeczne, na chore dziecko, na drogą operację, na zakup sprzętu rehabilitacyjnego itp. ale żydzić o kasę dla swoich własnych zwierzaków? Wstyd. Nie mam warunków to nie mam zwierząt. Proste. Ludzie kupią dziś każdy szajs byle ładnie opakowany więc nie dziwię się, że wpłacają pieniądze. Rzewna historia, ładne zdjęcia i pieniążki płyną. Cóż, nie jestem zawistna, życzę powodzenia. Mi tylko zwyczajnie, po ludzku byłoby wstyd wyłudzać od obcych pieniądze na domek dla kóz.
OdpowiedzUsuńMyślimy dokładnie tak samo :/ Jednak, czego się spodziewaliśmy SFORA NAM NIE ODPUŚCI tym bardziej że milutka @jolinka umiała poszczuć swoimi ,,zwolenniczkami''
Usuńhttp://zawadka-jaworzyny-jolinkowo.blogspot.com/2014/10/kazdy-orze-jak-moze.html
a mnie nie szkoda było pieniędzy na budowę domu dla kóz. Nic nikomu do tego, na co wydaję swoje pieniądze, mogę dać na Orkiestrę, mogę na piwo dla menela. A tu się okazuje, żem głupia i naiwna - myślę, że nie Wam to osądzać :) Zapewne zostanę nazwana lemingiem, chociaż żadne z Was mnie nie zna i nic o mnie nie wie. W ogóle to wszystko zalatuje jakimś spiskiem (od góry). Dowcip wyostrzony, eufemizmy markowe, a tak naprawdę po co? Każdy niech żyje po swojemu i daje pożyć (też po swojemu) innym. A do żadnej sfory nie należę, nie wiem też nic o jakichkolwiek interesach sfory. No, chyba że w swej głupocie tego nie zauważam.
OdpowiedzUsuńZatwierdzanie komentarzy? Zalatuje cenzurą
OdpowiedzUsuńhttp://duoart.blogspot.com/2014/10/zastanawialismy-sie-jak-to-ugryzc.html
UsuńSmutno się czyta, bo przecież każdy człowiek dostał własna wolę i rozum aby oceniać sytuacje i decydować co chce zrobić, co zaakceptuje a co nie... Dobro zawsze sie samo broni tak jak dobry produkt, czy dobra intencja... Nie wiem tylko czy warto robić sobie przykrości. Ja wyznaję zasadę"Żyj i pozwól żyć innym"
OdpowiedzUsuń