Chcemy dziś opowiedzieć Wam o Moreli zwanej przez nas Morelką . Kilka lat temu gdy zaczynaliśmy naszą przygodę z tymi niezwykłymi zwierzętami Morelka była kupiona wraz z innymi samicami . Przyjechała do nas na początku marca, wybraliśmy między innymi ją z dużego transportu który kilka dni wcześniej przyleciał z Chile dla jej wyjątkowego koloru (Oxford Grey) nie czarnego , nie szarego a mieszanką tych dwóch . Miała długą wełnę która wtedy nas laików nie zdziwiła . Za dwa miesiące gdy przystąpiliśmy do pierwszej w swym życiu strzyży i przyszła kolej na Morelkę , mówiąc kolokwialnie szczęki nam opadły , po ostrzyżeniu naszym oczom ukazały się potężne blizny na plecach Morelki które powstały najprawdopodobniej na skutek jakiegoś strasznego zdarzenia ,wyglądało to nie ciekawie . W swoim życiu hodowaliśmy już różne zwierzęta (często o tym pisaliśmy) i gdy popatrzyliśmy na naszą kochaną Morelkę cisnęły się myśli do głowy ,,co tobie się przydarzyło? "
Minął rok i zaczęły się problemy z Morelką ,zaczęła chorować, nasz weterynarz ledwo ją uratował ,następny rok lato ponownie krótko po urodzeniu Tekilki jeszcze z większą siłą uderza jakaś dziwna choroba , antybiotyki ,witaminy i różne weterynaryjne wspomagacze i jakoś się udało .
W tym roku nie byliśmy w stanie nic zrobić mimo użycia sprawdzonych leków .Trzy dni umierania Moreli zakończyło się dziś wieczorem.
DZIŚ WIEMY ŻE ODESZŁA NA ANDYJSKIE PUNY GDZIE TRAWA ZAWSZE ZIELONA .
Bardzo ją kochaliśmy ,mimo że sprawiała tyle kłopotów zdrowotnych ,była przewodniczką stada - tą która zawsze pewnie szła pierwsza i niczego się nie bała . Zostawiła po sobie w naszym stadzie dwie córki Tequilę i Gwiazdkę .
współczuję Wam, bo to zawsze przykre jak ktoś bliski od nas odchodzi..... na pocieszenie, tam juz jest jej na pewno lepiej.....
OdpowiedzUsuńprzykro..widać po tym zdjęciu ,że miała charakter i klasę.
OdpowiedzUsuńBabcia Morelka jest juz szcesliwa na wiecznie zielonych lakach!
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy i sciskamy :)
Przykro mi strasznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMorelko, adiós... teraz już już ci lżej... i nadal idziesz pewnie i niczego się nie boisz...
OdpowiedzUsuńpiękna historia, jej ostatnie lata życia były szczęsliwe ,przyleciała do Was z tak daleka aby zostawić potomstwo..już jest spokojna.
OdpowiedzUsuńpiękna historia. Dobrze, że jej ostatnie lata przypadły na pobyt i szczęśliwe życie u Was. To, co jej się przytrafiło wcześniej, na zawsze pozostanie tajemnicą. pozdrawiamy Was
OdpowiedzUsuńKochana była.
OdpowiedzUsuńI co mam napisać? Przykro, szkoda ... Kurcze ... brak słów.
Trzymajcie się. Uściski serdeczne
Pewnie nie raz ją jeszcze zobaczycie w jej córkach. Zostawiła w nich na pewno dużo siebie.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że alpaki żyją tak długo, podobnie do koni.
Musiała mieć dobre życie, skoro dożyła tak sędziwego wieku!
Trzymajcie się!
Bardzo mi przykro. Strata przyjaciela bardzo boli, a ona była dla was bardzo ważna, wiemy to. RIP Morelko.
OdpowiedzUsuńZastanowiło mnie dlaczego ona miała przydomek hodowlany AOP, przeciez nie urodziła się w Polsce. Czy nie powinno być QAI?
Nas też to zaczęło zastanawiać już dość dawno temu (gdy to odkryliśmy)ale nas wiele rzeczy związanych z Polskim światkiem alpakowym zastanawia, z dnia na dzień coraz bardziej. Dziś jesteśmy już po dokładnie udokumentowanej fotograficznie sekcji Morelki więc mamy kolejne tematy do myślenia, niestety .
UsuńCzy mogła byś odezwać się do nas na e-mail: los.alpaqueros@op.pl
Pozdrawiamy
Współczuję Wam. Wiem, jak boli odejście zwierząt. Jej już nic nie boli. Zostawiła Wam dwie swoje córki, więc nadal jest z Wami przez nie. Uściski
OdpowiedzUsuńZanim niemal wszystko w Polsce schamiało, (a zwłaszcza zdegenerowało się zupełnie to, co związane ze zwierzętami hodowlanymi, a co teraz przypomina raczej ruski przygraniczny bazar) wśród polskich psiarzy i koniarzy istniał piękny obyczaj, że przy biesiadzie, jeden z pierwszych, najważniejszych toastów pito, opowiedziawszy nasamprzód dlaczego warto, za dobre zwierzęta, które odeszły.
OdpowiedzUsuńA więc tym razem: Wypijmy za alpakę - Morelę! Dobrą, mądrą, silną i piękną, jak Andy! Oby inne nie były od Niej gorsze!
Pzdr.
W każdym calu święte słowa z którymi się zgadzamy bez zająknięcia.
UsuńBardzo Wam dziękujemy za to mądre (jak zawsze) przypomnienie dawnych pięknych czasów . Za Morelię która była mądrą dumną alpaką aż do ostatniej sekundy.
Pozdrawiamy Was
Piękne miała życie i do końca była z Wami - tylko mozna jej pozazdrościć :-) Ona już sobie hasa w innej czasoprzestrzeni i też jest szczęśliwa ;-)
OdpowiedzUsuńJest już Na Wiecznie Zielonych Łąkach....
OdpowiedzUsuńPrzykre, zawsze kiedy odchodzi kochane zwierzę.
pozdrawiam Was
Przykro mi, była pieknym zwierzeciem.
OdpowiedzUsuńZostawiła po sobie idealne córki
Smutna, bardzo smutna wiadomość...
OdpowiedzUsuńMyślę, że jej nieznana i chyba niedobra przeszłość
naznaczyła ją chorobą. Była taka drobna, no i te blizny...
Na szczęście, ostatnie lata życia miała dobre. Jak w alpaczym raju.
Będzie trwać w Waszej pamięci i w każdym włosku koca, swetra, czy poncho...
Ściskam Was serdecznie,
S.Ohanka
Z racji tego, iż w tygodniu byłem trochę zajęty, nie zaglądałem tu przez kilka dni.
OdpowiedzUsuńWchodząc dzisiaj, co widzę?
Odbyła się już biesiada degustacyjna, podczas której konsumowano pyszne wyroby własnego sortu, była wizyta gościnna (ubolewam, że nie moja), a także pogrzeb.
Nawiązując do tego ostatniego zdarzenia, to aby słońce znowu zaświeciło wszystkim tu zaglądającym, proponuję powrót do wpisów o Albie i Polomicie.
Samo życie moi Drodzy, samo życie.
Znamiennym jest to, że Morela była od zawsze gotowa na zmianę pastwiska z Waszego, na to wiecznie zielone na ANDYJSKICH PUNACH.
My, ludzie z tym mamy trochę gorzej, bowiem się okazuje, że często zbyt późno podejmujemy starania, ażeby poznać, bądź jak kto woli - posiąść wieczność.
Pozdrawiam Was serdecznie, życząc wspaniałego weekendu!
Jak zawsze stawiasz kropkę nad "i"
UsuńJeśli chodzi o starania o których piszesz ,tooo ta troszkę starsza generacja żyjąca na wsi ,uczestnicząca na co dzień w łańcuchu życia przyrody n.p. przez hodowane zwierzęta które żyją troszkę krócej od nas (a my się do takich zaliczamy :)znamy to pogodzenie się i jesteśmy pogodzeni ,a starania o wieczność czynimy każdego dnia mając nadzieję że będzie nam dane to "co wszyscy by chcieli"
Pozdrawiamy serdecznie :)
I my spełnimy toast za Morelkę. Bo zaakceptować umieranie i pogodzić się z nim - to jedno, a przeżywać żal po stracie, życiu, które odeszło - to już całkiem inna rzecz. Uściski dołączamy
OdpowiedzUsuńAsia i Wojtek
Szczęśliwi jesteście, że możecie płakać za każdym z Waszych zwierząt - to znak, ze dusze macie i wróci do Was inne, potrzebne alpacze dziecię i nie tylko. A w waszej pamięci zachowa się każde, nawet najmniejsze wspomnienie.
OdpowiedzUsuńPotem tylko te dobre będziecie pamiętać chwile.
Ja tak mam i ani jednej łzy nie żałuję za swoimi zwierzakami. Każde jest ważne.
Ania
Dla Morelki zrobiliście wszystko, i ja wznoszę za nią toast, a Wam śle gorące pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo..odejscie zwierzecia sa zawsze bolesne.:/
OdpowiedzUsuń