Może niektórzy uznają że nasz kwitnący kaktusowy ogródek to nie bardzo na temat, a jednak większość z naszych kolczastych przyjaciół pochodzi właśnie z andyjskiej części Ameryki Południowej. Nasza przyjaźń z kaktusami zaczęła się całkiem przypadkiem pewnie tak jak większość w naszym życiu :)
Był taki okres że w domu mieliśmy 5 kotów ,kotów które zimą upatrzyły sobie sposób na załatwianie swoich potrzeb właśnie w doniczkach dużych roślin których mieliśmy zawsze dość sporo. Sposobem stały się kaktusy które rosną zwykle w ciasnych doniczkach no i nie bardzo pozwalają kotom przytulać się do siebie :)
Stopniowo kaktusów przybywało ,teraz mają one dopiero raj, wczesną wiosną cały ogródek wynoszony jest na taras, przebywają one tam aż do pierwszych jesiennych przymrozków, co jak zauważyliśmy bardzo im służy .
Zdjęcia które pokazujemy robione były przez ostatnie kilka dni ,właśnie teraz zaczął się okres ich kwitnienia i kwitną prawie jednocześnie ciesząc nasze oczy kolorami a niektóre okazałością .
Wszystkie one z racji swego pochodzenia z andyjskich wyżyn nie boją się nocnych chłodów a nawet nie wielkich przymrozków. A do tego by pięknie i obficie kwitły w drugiej połowie lata potrzebują niezbyt częstego ale bardzo obfitego podlewania które gdy pojemniki są dobrze zdrenowane nie zaszkodzi ich systemowi korzeniowemu .
Zimą natomiast całkowicie przerywamy podlewanie, stoją wtedy na chłodnych oknach i odpoczywają.
Kaktusy to podobno rośliny dla leniuchów co tak do końca nie jest prawdą, są efektowne, ładnie rosną i kwitną tylko wtedy gdy się o nie dba :)
W naszym przypadku jest to też część naszego andyjskiego bzika , co prawda nigdy nie osiągną rozmiarów tych rosnących na górskich zboczach ale są jakąś namiastką pejzażu tamtych gór . Tym o to sposobem dotarliśmy przez nasz kaktusowy ogródek w Andy .
Serdecznie wszystkich Was pozdrawiamy mając nadzieję że Wam też sprawi przyjemność patrzenie na cudowne kolory i kształty prosto z andyjskich zboczy :)
Witam miłośników Ameryki Południowej.
OdpowiedzUsuńPięknie udało się Państwu takie cuda natury wyhodować ,bo to nie łatwe sama mam kilka kaktusów paro letnich i żaden nie kwapi się żeby zakwitnąć , niektóre są lekko uszkodzone przez naszą papugę która lubi na nich siedzieć i podskubywać.
Pozdrawiam. Ilona
Niektóre z naszych kaktusików maja po 14-16 lat.Kwitną tak na dobre od trzech lat.Tak jak napisaliśmy (mamy to sprawdzone)zimą spoczynek bez wody i w chłodzie a latem od kwietnia do połowy września na tarasie pod gołym niebem (wystawa południowo-wschodnia)i umiejętne podlewanie Pozdrawiamy serdecznie :)
Usuńzachwycają mnie te egzotyczne cuda, tym bardziej, że ja do nich nie mam ręki. Ale to pewnie kwestia okien w Polsce, tylko na wschód niestety były, a tutaj... parapety zajęte przez inne roślinki choć może kaktus powinien do nich dołączyć...zainspirowaliście mnie :-) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMiło inspirować :)
UsuńA z tą ręką to podobno tak jest,u nas żadne paprociowate nigdy nie chciały rosnąć (w żadnym domu - teraz to 11 miejsce :)
Pozdrawiamy :)
Piękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
UsuńCudowności ... i w Waszym klimacie - nawet w uprawie kaktusów jesteście konsekwentni.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne
Klimat nasz i Wasz jest taki sam :) tak jak alpakom tak i kaktusom widać całkiem dobrze służy :)
UsuńPozdrawiamy serdecznie Mazurską Krainę :)
A wszystko to dzięki kotom ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat mam właśnie 5 tych sierściuchów i też lubią ziemię w doniczkach, mimo że mają do dyspozycji niemały ogród i okolice poza ogrodem. Moim sposobem było wysypanie w doniczkach drobnych kamieni.
A kwitnące wielkie kaktusy podziwiam w andaluzyjskiej naturze. (Jak porobię zdjęcia, to Wam podeślę). Ale Wasze kolczatki cudne!
Oglądanie wielkich kwitnących kaktusów na andyjskich zboczach to nasze marzenie senne,na jawie sobie na to z rozsądku nie pozwalamy :)
UsuńPozdrawiamy Was serdecznie :D
Nie przepadam za kaktusami, ale podziwiam Waszą konsekwencje w fascynacji regionem, w którym żyją Wasze zwierzęta.
OdpowiedzUsuńWiele razy słyszeliśmy opinię ,,nie przepadam ,nie lubię kaktusów" nie wiemy dlaczego nam w nich podoba się wszystko najbardziej chyba to ze tak jak alpaki są długowieczne :)
UsuńJeśli chodzi o konsekwencję to już do @Go i Rado Barłowskich pisaliśmy że jesteśmy bardzo nie konsekwentni a wszystko to to sploty przypadków :)))
Pozdrawiamy Was serdecznie :)
Witam. Kaktusy piękne, wasze alpaki również :-) Ciekawy pomysł na oduczenie kota siusiania do donicy. My nie hodujemy alpak, ale za to kozy (z tego co zrozumiałam, wy równiez macie kózki-czytałam komentarz na post Joli z Jolinkowa i tak na marginesie uważam, że z tym podarunkiem to świetny pomysł) barwne uszlachetnione, owce, kury. Zapraszam na mój blog www.babaluda.blogspot.com Pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńAha! chciałam jeszcze spytać o tę "długowieczność" alpak...???
Witamy serdecznie nowego gościa :)
UsuńZapraszamy w chwili wolnego czasu do zagłębienia się w naszą już zaraz 3 lenią blogową historię ,poświęconą alpakom ,kozom ,psom ,kotom i naszemu tworzeniu świata w którym jest pomieszanie z poplątaniem alpaczą nitką .
Pozdrawiamy Babaludo :)))
Dziadek Barłowski długie lata zbierał kaktusy. :D Teraz przekazał całą, sporą kolekcję córci, ale co się napatrzyliśmy u Niego na przedziwne kształty i kolory tego nam nikt nie zabierze. :D
OdpowiedzUsuńNiezwykłe rośliny, tyle, że... kolczaste! :DDDDDD
(A najgorsze są te z "włoskami", których się nie da z dłoni wyciągnąć a które swędzą, jak jasny fix!)
Pozdrawiamy serdecznie!.
Wiecie co jeszcze poza miejscem geograficznego pochodzenia łączy kaktusy i alpaki, tajemniczość. piękno i niechęć do obmacywania :)))
UsuńPozdrawiamy Was serdecznie :)
Fascynujące w kaktusach jest to, że ze względu na swoją surowość mam na myśli kolce - oraz na warunki w jakich żyją w naturze, potrafią wyeksponować piękno w postaci wspaniałych kwiatów.
OdpowiedzUsuńZaskakują barwy i formy.
Mam jednego kaktusa (od niedawna) i nie zdążył jeszcze zakwitnąć, ale mam nadzieje, że to niegdyś nastąpi.
Myślę, że jest to gatunek, który przedstawiają ostatnie trzy fotografie w Waszym wpisie poświęconym tym wspaniałym roślinom.
Może warto by było wbrew rozsądkowi spotkać je na andyjskich zboczach? :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę!
Co do ostatniej kwestii ,,Może warto by było wbrew rozsądkowi spotkać je na andyjskich zboczach?" Cały czas liczymy że ,za nasze propagowanie tamtego regionu ,tradycji i kultury któryś z przywódców Państw andyjskich przyzna nam Honorowe Obywatelstwo i pozwoli umrzeć na zboczach Andów (Bo w tym kraju przyszłość widzimy baaardzo czarno:(
OdpowiedzUsuńNie potrafię ochłonąć po tej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńJest taka smutna i tak pełna desperacji.Myślałem, że jestem bardziej odosobniony w swoim postrzeganiu.
Pozdrawiam raz jeszcze!!!
Może to nie wypada tak publicznie się wywnętrzać (tak nas w domu uczono)ale...
Usuń-Nasi przodkowie w linii prostej sadzali królów na tron Polski (Stefana Batorego...)
Pra pradziadek za udział w Powstaniu Styczniowym zesłany z rodziną na Sybir majątek skonfiskowany.
-Pradziadek powrócił z Syberii ,zarządzał majątkami innych ziemian, aż zarobił i kupił malutki mająteczek na Lubelszczyźnie,zdarzenia losowe II Wojna...
-Obozy Koncentracyjne dla części rodziny ,zsyłka na sybir dla reszty.
- Po wojnie było zawsze już tylko źle...
- Lata 80te jako młodzi ludzie robiliśmy to czego nas w domu nauczono ,,Walczyliśmy o Wolną Ojczyznę" ( nasza SBcka teczka jest sporo grubsza od teczki p.Premiera Tuska ~100 stron)
Dziś mówimy swoim synom ,kończcie studia i wyjedźcie stąd jak najdalej. My może jakoś dotrwamy do końca naszego albo Jej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
Niezbyt popularne co dla niektórych rzeczy piszecie o sobie moi mili.
OdpowiedzUsuńChylę czoła przed Waszymi Przodkami, jak i przed Wami samymi.
Jeśli cokolwiek mogę od siebie w tej ostatniej kwestii dodać, to także namawiałbym młodych do dania sobie szansy.
W Polsce młody człowiek szans nie ma żadnych
Teraz jest źle, ale każdy już wie, że będzie o wiele gorzej.
Pozdrawiam serdecznie!!!