Czasami dzięki naszym gościom możemy pokazać nasz mały światek widziany czyimiś oczami ,dodatkowym atutem dla nas tych zdjęć jest to że jesteśmy na nich razem , tak jak w naszym życiu codziennie razem , razem żyjemy (24/24) razem tworzymy ,razem pracujemy . Tym razem są to świetne zdjęcia zrobione przez mamę i córkę Mar & Klau mieszkające od wielu lat w pięknej Hiszpanii . Chcieliśmy w tym wpisie dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionych dziewczyn pokazać ich oczyma nasz świat Los Alpaqueros .
<=,,Czasami opowiadamy sobie swoje tajemnice " Alba zaraz po urodzeniu nie była akceptowana przez stado i przez swoją matkę ,trzeba więc było opowiedzieć jej coś co da jej odwagę do bycia cudowną alpaką ,dumną nosicielką genów przywiezionych z wysokich Andów :) Może dla wielu okaże się to zaskakujące ale hodowla zwierząt to praca 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku. Praca ta to chwile przyjemne przeplatane błahostkami ,jednak również chwile trudne i nie przyjemne .To co na zdjęciu wygląda jak sielanka podszyte jest nie rzadko smutkiem i napięciem. Walka o akceptację małej Alby trwała przez tydzień. Alpaki są zwierzętami bardzo inteligentnymi ,ale bardzo samowolnymi ,życie przez 6000 lat na andyjskich Punach wykształciło w nich cechy których inne zwierzęta hodowlane już dawno nie mają ,właściwie same podejmują decyzję co zrobią i jak zrobią ,przy tym są bardzo uparte. Samba widać podjęła decyzję że Alba nie jest jej cria i nie będzie karmić . Przez tydzień kilka razy dziennie musieliśmy ją trzymać aby pozwoliła Albie najeść się mlekiem którego miała cały czas pod dostatkiem i wreszcie się udało :) Dziś Sambunia jest bardzo opiekuńczą matką , karmi i nie spuszcza z oczu swojej pięknej Alby ( To Klau nadała jej to imię które po Hiszpańsku znaczy świt (ta urodzona o świcie :)
Często czytamy w komentarzach ,,jak ja wam zazdroszczę" . Byli byśmy nie szczerzy gdybyśmy napisali że żyjemy tak jak żyjemy i robimy to co robimy na siłę ,że nie sprawia nam to przyjemności . Jest tak że kochamy to robić . Dawno już zrozumieliśmy że z naszym podejściem do świata w tej współczesnej polskiej rzeczywistości nie dorobimy się majątku ,pieniędzy .Nauczyliśmy się nie mieć potrzeb i wielkich wymagań . Sposób i warunki w jakich żyjemy większość z Was uznała by pewnie za nie do przyjęcia . Wiemy dobrze co znaczy jutro nie mieć na chleb ,nie mieć czym zapłacić rachunku za prąd (a jutro mija termin) .Jednak wszystko to schodzi na plan dalszy gdy na ręku trzyma się malutkie alpacze cria , gdy wygrywa się z losem walkę o jego życie . Słońce się do nas uśmiecha, łaskotane przez los gdy kolejny klient odbiera wykonane przez nas dziełko z alpaczej wełny i jest uszczęśliwiony wyjątkowością materii i tego co z niej powstało .
Cuda techniki a wśród nich komputer i internet jest naszym dobrodziejstwem w tym oddalonym od ludzi światku ,tu możemy wymieniać się z Wami myślami i dzielić się naszym małym światem ,co dzieje się już 3 lata.
Pozdrawiamy wszystkich którzy do nas zaglądają i dziękujemy że jesteście z nami ,cierpliwi i wyrozumiali dla naszego radykalizmu i braku poprawności (politycznej) .
Piękny wpis, Kochani! W życiu warto jest robić to, co się kocha. Bo , jak mawiała moja Babcia - raz się żyje, potem już się tylko straszy:-))). I czasami, gdy nie chce się iść na kompromisy, rzeczywiście trzeba wyskrobywać z kieszeni i zakamarków foteli drobne na chleb ( a nuż, coś się schowało? ), czasami rachunki muszą poczekać, a czasami zostaje już tylko modlitwa i: "Panie Boże - daj mi jakąś radę...:-)))". I jakoś się kręci. Ale przynajmniej życie ma smak, prawda?
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
PS. Super, że stado i mamuśka zaakceptowały małą Albę:-)))
Bardzo dziękujemy za uznanie Asiu ,nie uznajemy kompromisów od 26 lat (pewnie dlatego tak lądujemy :)
UsuńDosyć często zawracamy głowę ,,naszej" Pani z Guadalupe no i jakoś funkcjonujemy :)
Serdeczne uściski dla Was :)
Pozostaje mi się tylko podpisać wszystkimi czterema łapami pod tym, co napisała Asia :)
Usuńpozdrawiam Was gorąco!
Podzielam opinię moich przedmówców co do wpisu.
OdpowiedzUsuńAż mi łzy popłynęły normalnie, a do tego jeszcze stosunek Samby do mojej małej faworytki.
Dobrze, że skończyło się to happy endem, bo nie wiem, co bym zrobił.
Muszę ochłonąć.
Pozdrawiam Was gorąco!
No nie wiedzieliśmy że takiego wyciskacza łez wykroiliśmy :)Alba pięknie rośnie a Samba jest teraz przykładem doskonałej mamusi .
UsuńNiskie ukłony dla Ciebie ślemy :)
Czytając Wasze wzruszające słowa i oglądając raz jeszcze zdjęcia, poczułam się jakbym cofnęła się w czasie i jakbym znowu była z Wami: słuchała opowieści Janusza i odgłosów burzy, zajadała się pierogami jagodowymi (i ciastem!) zrobionymi przez Zosię (że o najlepszym na świecie serze nie wspomnę...), martwiła się o maleńką Albę, pod którą uginały się cienkie nóżki i która cichutko skarżyła się, że mama Samba nie chce jej karmić... To już wszystko wspomnienia, ale jakże piękne. Cieszę się bardzo, że mogliśmy się poznać osobiście i jestem przekonana, że spotkamy się kolejny raz :) Nie wiem jeszcze jak i kiedy, ale - jak to mawia Klau - "oj tam, coś się wymyśli" :)
OdpowiedzUsuńCały czas liczymy że to nie było nasze ostatnie z Wami spotkanie :)
UsuńKlau ma metodę podobną do naszej ,,oj tam coś się wymyśli"
Serdecznie Was ściskamy , jeszcze raz dziękujemy za wszystkie piękne zdjęcia:)
Ale mimo przeciwności warto. Jesteście wyjątkowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki za uznanie ,my nie zatrzymujemy się nad sprawami które nie są tego warte :)
UsuńPozdrawiamy
Nie ma nic głupszego i śmieszniejszego w świecie niż kiedy w westernach z lat 70-tych traper czy kowboj są w Drodze od tygodnia i wciąż są gładko ogoleni i z wybrylantowanymi, ładnie obciętymi włosami! :D
OdpowiedzUsuńZawsze nas bardziej przekonywali Ci, którym przemakały i dziurawiły się buty,a tyłek odparzał w siodle.
Wy jesteście prawdziwi w tym co piszecie. W przeciwieństwie do wielu innych blogerów. I fajnie. :D
Pzdr.
Nas też zawsze śmieszyli tacy kowboje:)))Porównanie niektórych Blogów to westernów z lat 70tych jest super trafne :)))
UsuńKłaniamy się Wam nisko i pozdrawiamy.
Wzruszajaca ta mala Alba, ladne zdjecia Mar i Clau, a Wy jestescie tacy autentyczni, bez poz i udawan! sympatyczne scenki z Waszego, jak widac nielatwego zycia.A polityczne przekonania, no coz, ludzie roznie sobie mysla ale to chyba dobrze. Ja polityka staram sie nie przejmowac za bardzo! a Was bardzo lubie za konsekwencje w tworzeniu Waszego sposobu na zycie. Cieplo, jak zwykle, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzez to że chyba odwykłaś od Polskich warunków(zazdrościmy Ci tego), w Polsce od jakiegoś czasu obowiązuje ,,jedyne słuszne myślenie, zgodne z linią jedynie słusznych partii i ich wielbicieli" nawet TU na blogach bez problemu rozpoznaje się przynależności i zgodną z trendami ,,polityczną" poprawność.
UsuńSedecznie pozdrawiamy Ciebie i Twoja rodzinę :)
Po burzy wychodzi słońce , więc proszę twórzcie dalej Waszą historię bo to uczta dla zmysłów a Wy jak wytrawni kucharze umiecie przygotować wspaniałe danie którym jest Wasz blog i sprawić że zostaje niedosyt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.Ilona
Ps. alpaki już śnią mi się po nocach to chyba dobrze.
Onieśmielają i zawstydzają nas Twoje słowa, na które mamy nadzięję że kiedyś może zasłużymy :)
UsuńPozdrawiamy Ciebie i Twoją małą zagrodę :)
P.S.
Mamy nadzieję że to miłe sny :)))
Witajcie Los alpaqeros!
OdpowiedzUsuńWasz "brak poprawności politycznej" mnie zachwyca. Macie odwagę robić, ale i mówić to, co wiele osób przemilcza albo boi się otwarcie powiedzieć. Ten post i Wasz tzw. radykalizm poglądowy jest uroczy,bo niezakłamany. Życie, które prowadzicie jest mi bardzo bliskie:świat zwierząt i wszystko, co się z tym wiąże, brak pieniędzy, życie w warunkach...tak różnych od innych, ale i miłość do tego wszystkiego, która dla co niektórych jest czystym wariactwem.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco i życzę dalszego "braku poprawności..."Iza
Cieszymy się że poznaliśmy kolejną osobę ,,z tej samej bajki" :)))
UsuńJeśli chodzi o tych ,,co niektórych" to zasady ustala ZAWSZE większość ,one są normą . My należymy raczej do mniejszości która zawsze olewała te zasady :)))
Serdecznie pozdrawiamy Was i Wasz piękny zwierzyniec :)
Śliczne maleństwo, widać, że rozmowa z Januszem dodała jej otuchy. Wasz świat piękny. Dobrze wiem, że oprócz tego piękna pełen jest ciężkiej pracy i trosk wszelakich. Znam tą codzienność, niepewność jutra, ale tak jak Wy czerpię radość z tego robię. Wy zachwycacie ludzi swoimi nietuzinkowymi wyrobami, w każdym kawałeczku tkaniny widać zręczność rąk i piękno utkane z alpaczej wełny. Przyznać muszę, że Wasz radykalizm czasami mnie wkurza, ale cenię Was za odwagę mówienia wprost, podziwiam Waszą wszechstronną wiedzę i chęć dzielenia się nią z maluczkimi. Stare przysłowie mówi "kto się lubi, ten się czubi" i mimo, że jesteśmy różni mam nadzieję, że lubimy się nawzajem.
OdpowiedzUsuńJolinko my Was lubimy lubimy mooocno :)śledzimy z uwagą każdy Twój kolejny wpis ,rozpływamy się oglądając zdjęcia Waszego Jolinkowe, cudownej atmosfery domu który stworzyliście z takim pietyzmem i szacunkiem dla nawet maleńkich szczególików.
UsuńProwadzisz jeden z tych dla nas najpiękniejszych i ważnych blogów, gdyby tak nie było nie odzywali byśmy się ani radykalnie ani nie radykalnie ,bo nie poświęcamy czasu sprawom nie ważnym.
Z serca Was ściskamy.
Zosia i Janusz :)
Cóż.. odmawiacie sobie wielu wątpliwych zapewne przyjemności, ale żyjecie zgodnie ze sobą. Jak to się stało,że mieszkacie na takim odludziu jakby nie było? Żyjecie z tego co wyhodujecie i z Alpak? Przepraszam,jeśli są to zbyt prywatne pytania,ale otwieracie się w jakiś sposób tutaj,a interesuje mnie poniekąd takie życie;)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=KEShRKzu1zk
OdpowiedzUsuńZobacz filmik o nas tam też jest odpowiedź na Twoje pytania :)
Czyli skromne życie,ale naprawdę na dzień dzisiejszy jestem Wami i waszym życiem zafascynowana;)
OdpowiedzUsuń