Brusznica albo jak kto woli borówka czerwona ... nazw jest kilka używanych w różnych regionach Polski . Ale jak zwał tak zwał powiemy jedno takiego urodzaju jaki mamy w lesie w tym roku od wielu lat nie było (przynajmniej w naszej okolicy :)
Nie da się mówić o kuchni Polskiej zapominając o brusznicy z odrobiną gruszek lub jabłek (jak kto woli) . Jak to mówiono (gdzie nie gdzie mówi się tak do dziś :) nie ma pieczonego ptactwa bez galaretki z brusznicy. Indyk (ale taki biegający po podwórku czarny tradycyjny a nie fermowy biały) nigdy nie będzie dobrze smakował bez podkreślenia jego smaku odrobiną galaretki z borówek na talerzu . A dziczyzna bez tych czerwonych jagódek nigdy nie będzie kompletna w smaku tym tradycyjnie Polskim smaku .
Michał (młodszy syn) poświęcił kilka godzin i mamy zapas na zimę który swoją delikatną goryczką będzie pieścił nasze podniebienia dodając gracji temu co trafi do naszych brzuchów :)
Aby nie drażnić naszych TU odwiedzających i nie powodować przełykania śliny ,nie będziemy nic więcej pisać ,a jedynie to, WYBIERZCIE SIĘ DO LASU ,a gdyby coś podamy prosty i szybki przepis przygotowania owych delicji.
DARZ BÓR !!! :)
Po przeczytaniu komentarzy ,dla tych którzy z pewnością wiedzą a jedynie nie kojarzą wyglądu borówki brusznicy wstawiliśmy to na szybko teraz wieczorem znalezione w necie zdjęcie . Krzewinka ma 15-20 cm wysokości i w tym roku są bardzo obsypane owocami ,z pewnością ją znacie :)
Borówka albo żurawina jest do mięs dosłownie niezastąpiona. Osobiście wolę borówki, tylko, ze od nas do lasu z borówkami daleeekooo....
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Asia
Asiu a może przy okazji (po drodze) skręcicie do nas,Michał zaprowadzi w takie miejsce przy naszym domu że w godzinę 3 osoby uzbierają na całą zimę :)))
UsuńPozdrawiamy Was :)
Jak będziemy jechać w Wasze okolice to chętnie:-))) Nawet po sezonie borówkowym - żeby pogadać, ot tak:-))) Uściski
UsuńA.
Zaproszenie dla Was jest zawsze otwarte i aktualne :)))
UsuńWitam ponownie.
OdpowiedzUsuńPo fascynującej lekturze Państwa już prawie trzyletniego bloga którego z przerwami w ciągu
dwóch dni nadrobiłam ,chciałabym napisać, że macie tyle talentów że na kilka ludzi by starczyło ,szeroko pojętą wiedzę z którą się dzielicie choć w trakcie czytania okazało się że nie wszyscy potrafią to docenić dając upust niskim pobudką szczególnie komentarzach.
Tak więc ustawiam się w kolejce z życzeniami ; na te trzecie urodzinki , niech Wam dobre duchy sprzyjają , no a borówki wspomnienie lata zimą dają.
Pozdrawiam . Ilona
Bardzo dziękujemy za uznanie :)i serdecznie pozdrawiamy.
UsuńCo do tych ,,niektórych" to my hołdujemy powiedzeniu ,,kto nie ma wrogów ,nie zasługuje na przyjaciół " :)
Serdecznie pozdrawiamy :)
O, ciekawe. Ja nigdy nie miałam styczności z tą borówką. U nas na Sląsku albo nie wystepuje, albo nigdy takowej nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńBrusznica występuje w całej Polsce ,jednak jest to krzewinka o wysokości 15-20 cm, więc można ją przeoczyć,mimo że tam gdzie rośnie to zwykle całymi połaciami. W naszej części kraju na Wielkanoc przystraja się nią (gałązkami) koszyczki ze święconką z racji tego że jest to roślinka zimozielona :)
UsuńPozdrawiamy :)
Ja też chcę zrobić przetwory na zimę!
OdpowiedzUsuńNie mam rozeznania czy w naszej okolicy znajdę, choć tego lata znalazłam już jagody.
W ub. roku kupiłam w Mrągowie na targu żurawinę, borówką podzieliła się znajoma, do której borówka przywędrowała z Kaszubów.
Uściski
Żurawina jest super ale większość uważa że brusznica lepsza.Borówka rośnie w sosnowych lasach a dokładniej na ich brzegach ,na polanach zwykle tam gdzie jałowce lubi nasłonecznione górki.
UsuńPozdrawiamy
Nie miałam pojęcia o istnieniu brusznicy. Muszę się rozejrzeć po naszej okolicy:-), chciaż pewnie i tak miałabym problemy z jej rozpoznaniem. Jednak wizja pieczonego indyka z galaretką z brusznicy jest kusząca...Zazdroszczę tych słoiczków, a właściwie zawartości (ale zazdroszczę życzliwie - żeby nie było wątpliwości ;-)).Życzę smacznego i pozdrawiam serdecznie. Iza
OdpowiedzUsuńWystarczy wpisać w internet borówka brusznica :) Mieszkamy w sumie nie aż tak daleko od siebie więc na pewno i u Was też rośnie ,w miejscach takich jak napisaliśmy wyżej :)
UsuńPozdrawiamy :)
Dobrze Wam mówić, wybierzcie się do lasu, u nas niet brusznicy, zazdroszczę zbiorów, a nam przyjdzie obejść się smakiem :)
OdpowiedzUsuńChyba :/ będziemy musieli przed świętami wysłać do Was Mikołaja :)Bo nie przełkniemy nic wiedząc że musicie obejść się tylko smakiem :)
UsuńPozdrawiamy Was serdecznie :)
No to na Mazurach lasów sosnowych NIET, to i z brusznicą krucho. Łyżeczkę z tym indykiem za mnie zjeść poproszę.
OdpowiedzUsuńOj, z tą brusznicą do mięs to święta racja!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiemy, czy w okolicy brusznica rośnie... w razie czego będziemy się ratować jarzębiną, też pycha :D
A Wam smacznego!
Pzdr.
Z jarzębino nie próbowaliśmy . Ale ona ma spore pestki ,więc co z nimi?
UsuńPozdrawiamy :)
Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńI do serów kozich, do serów!
Potwierdzamy, suuuper połączenie ,te smaki świetnie się dopełniają :)
UsuńSmakowicie Was pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńa ja proszę o przepis na konfiturę z borówki.
Napiszczie i pokażcie jak snuwacie krosna ? Jak na snowadle prygotowujecie osnowę.
Przepis jest prosty
Usuń-1kg borówki po przebraniu z listków i igiełek(zawsze się trafiają po przyniesieniu z lasu:)wsypać na durszlak i sparzyć solidnie wrzątkiem,zostawić do ocieknięcia.
-1 szklankę wody wlać do sporego garnka i wsypać do niej 30dkg cukru,zagotować i rozpuścić aż powstanie syrop.
-Do wrzącego syropu wsypać z durszlaka borówki i na wolnym ogniu gotować 20-25 minut.
-Obrać ze skórki i wyciąć gniazda z 4-5 średnich jabłek lub gruszek (co kto woli),pokroić na grubsze części i po tych 20-25 minutach dorzucić do gotujących się borówek, gotować wolno znowu około 20-25 minut, na tym etapie dodać 6-7 goździków .
Po tym czasie napełnić gorącą konfiturą dokładnie wyparzone i wysuszone słoiczki pod samą zakrętkę ,zakręcić i odwrócone do góry dnem zostawić do wystygnięcia.
Nie czekać z nalewaniem konfitury do słoików aby nie wystygła, borówka brusznica ma bardzo dużo pektyny i po wystygnięciu konfitura przybiera postać galaretki i trudno będzie ją wlać do słoiczków .
Szybko i prosto
Życzymy smacznego.
Pewnie siesie skusze na zrobienie takiej galaretki, bo w tym roku bede obchodzic Boze Narodzenie w Posce z rodzina portugalska wiec taki dodatek zabrzmi bardzo egzotycznie dla nich. A widziaam brusznice w sobote na targu u pewnej milej pani, wiec zakupie w ten weekend, bo Wasz przepis jest latwiutki!Pisze i caly czas leci mi slinka. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBorówka nie przypadkiem jest szczególnie polecana na świąteczne ,,objadanie się" ,prze swój smak goryczki połączonej z kwasem zaostrza apetyt a poza tym jest też lekarstwem ,aktywującym trawienie,działa również czyszcząca na nerki(jest moczopędna).
UsuńSerdecznie pozdrawiamy :)
Najpierw dowcip zasłyszany bardzo, bardzo dawno temu.
OdpowiedzUsuń__________________________________
Mały Krzyś będąc z babcią w lesie, wskazuje paluszkiem na krzewinki i pyta:
- Babciu, co to jest?
- Czarne jagody, Krzysiu.
- Więc czemu są czerwone?
- Bo są jeszcze zielone.
___________________________________
Borówka w swojej metamorfozie do dojrzałego owocu nie zmienia się jak czarna jagoda, zatrzymując się na czerwieni.
Tam skąd pochodzę występuje ona często, ale jestem pewny, że nie w tak obfitych ilościach jak u Was.
Tu gdzie teraz mieszkam natomiast, borówkę widziałem, ale w śladowych ilościach.
Tutaj jest mniej lasów i różnią się one od naszych.
Za to jest mnóstwo czarnych jagód, lecz nie występują one w lesie, a na szczytach wzgórz i to w bardzo dużych ilościach.
Ich krzaczki na jesień robią się złote, co sprawia, że z daleka jest widać, która część wzgórza jest porośnięta jagodziną, która paprocia, a która wrzosem.
Pamiętam jakiemu uległam zdziwieniu, kiedy napotkałem krzewy czarnej jagody będąc w Bieszczadach (ach!!!), kiedy się okazało, że sięgają mi one po pas, ale wówczas już było po jagodowym sezonie.
Nazbierałem jednak wtedy dużo grzybów wg wskazań miejsc przez Państwa Karasiów - wspaniali ludzie, właściciele kwatery, gdzie mieszkaliśmy.
Pięknie było!
Słuchaliśmy wieczorem ryku jeleni, suto zakrapiając kolacją z Panem Karasiem, przyrządzona przez jego zacną małżonkę.
Piękne czasy!
Przyznam, że nigdy nie miałem okazji spożywać mięsiwa z borówką, a indyka to jadłem tylko w wersji pomielonej - kotlety, które czasem robię z indyczego (przynajmniej tak jest napisane na opakowaniu) mielonego mięsa.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i wyrazy uznania dla Michała za spryt.
Pomimo wszystko, to nie lada wyczyn takie ilości jagód do domu znosić :)
Uwielbiamy czytać Twoje komentarze tak jak zresztą i wpisy na blogach (może bardziej niż własne:) za jasność wyrażanych myśli i wyjątkową sprawność pióra .
OdpowiedzUsuńCo do Michała to las jest jego domem i żywiołem od urodzenia (przecież wychował się w lesie :) potrafi nazbierać grzybów tam gdzie wydaje się że ich nie ma ,a w najgorszym przypadku idzie na grzyby a przynosi brusznicę :) Nie przypadkowo skończył technikum leśne, a teraz jest już na III roku Leśnictwa SGGW.
Serdecznie Cię pozdrawiamy