CI KTÓRZY DO NAS ZAGLĄDAJĄ
poniedziałek, 23 maja 2011
Fromage de chevre fermier...
Wreszcie przyszła pora na wyrób serów z mleka naszych kózek.Trawa soczysta ,zielona ,kozy ładnie się rozdajają no i odpowiednia temperatura dla procesów serowarskich.Uwielbiamy tak zwane sery farmerskie lekko dojrzałe o pięknym mlecznym aromacie .Ziółka w ogródku też spełniają swoją rolę .Połączenie ostrości cząbru górskiego z korzennym aromatem estragonu i delikatnym posmakiem świrzego lekko solonego koziego sera to jest to .Serki dojrzewają teraz w 12*C w piwnicy.
Na pierwszych dwóch zdjęciach deikatny skrzep ocieka w foremkach ,ostatnie zdjęcie już na półce w chłodnej wilgotnej piwnicy dojrzewają serki odwracane raz dziennie (fikołek) . Za kilka dni będą cieszyć podniebienie z lampką czerwonego wina :)
Te zdjęcia to już uwielbiana przez nas FETA . Nie wolno jej kojarzyć z wyrobami feto podobnymi, robionymi przemysłowo z krowiego mleka i sprzedawanymi przez Polskie sklepy .Jeśli feta -to tylko z koziego i owczego mleka .Po dojrzeniu w solance z greckiej morskiej soli ,za kilka tygodni uświetni sałatki ze świeżo zerwanych w ogródku ziół ,sałaty ,pomidorów.
Dwa pierwsze zdjęcia pokazują odsączający się w chustach skrzep, po ogrzaniu w kotle.Ostatnie zdjęcie pokrojona kostka w solance w ciemnej chłodnej piwnicy .Kroimy na 2cm kostkę aby ułatwić i skrócić dojrzewanie .Zioła dodane do solanki nadają specyficzny bałkański aromat :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
śliczne..ahh..uwielbiam sery..przypomniała mi sie Grecja..ich cudowna feta i parmezan w takiej twardej gomółce ,a wszystko z cudownej greckiej wsi..:)
OdpowiedzUsuńAle nam narobiliście apetytu...:-)))
OdpowiedzUsuńTo prawda, oryginalna feta zupełnie inaczej smakuje. Miałam okazję jej spróbować, choć w Grecji nie byłam. Niebo w gębie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ania
...a takie to ja lubię - naturalne, smaczne... :)
OdpowiedzUsuńWasze sery i lampka wina,cudowna wizja :)
OdpowiedzUsuńSuuper :) Z sensem, sercem i ze smakiem !
OdpowiedzUsuńS.Ohanka
Miło nam drażnić Waszą wyobraźnię i budzić smaczne serowe wspomienia :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać prób robienia serów, moich własnych serów, z mojego własnego mleka, chyba oszaleję z radości jak się uda. Wasze sery pyszne z pewnością, będę podglądać i uczyć się od Mistrzów :) Dzisiejszy wieczorny udój, to już była czysta przyjemność, mleko leje się, a ja szczęśliwa jestem okropnie. Dziekuję Wam moi Kochani :)
OdpowiedzUsuń@jola- Jesteśmy pewni że jeśli nie za pierwszym razem, to z całą pewnością sery będą się udawać(jak mówią serowarzy coś trzeba zepsuć aby się nauczyć).Nie zawstydzaj nas tymi mistrzami :)Cieszymy się bardzo z Twojego zapału i radości.
OdpowiedzUsuńBardzo pozdrawiamy.
Cudowny blog, nareszcie coś "prawdziwego".
OdpowiedzUsuńPodziwiam Waszą pracę i osiągnięcia, oby jak najwięcej było ludzi myślących podobnie.
Życzę wiele sukcesów w tym , co robicie, i pozdrawiam serdecznie. Ela
(Żeby nie było że anonim-elka209vp.pl)
Zaprawdę sadyści z Was perfidni, takie rzeczy pisać i (co gorsza) pokazywać serojadom. Odkąd kupiliśmy ziemię, ciężko chorujemy na brak kóz (koniecznie karpackich), po tym wpisie doszły poważne powikłania! Ech, żyzń.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia
@Go i Rado -Bijemy się w piersi,chyba nie wzieliśmy serojadów (ich odporności) pod uwagę ;).Z kózkami karpackimi jest jedem "mały" problem-wydajność mleczna,jest piękną kozą ale to rasa archaiczna,zjada to samo i tyle samo co Poska Biała Uszlachetniona a mleka o 50% mniej :(.Jeśli chodzi o kozy i przetwórstwo mleka to słóżymy podpowiedzią(mamy za sobą prawie 10 lat hodowli stada które w dobrym momencie liczyło prawie 30 sztuk :)))
OdpowiedzUsuńO losie, tu znowu pokusy i to jakie. ;-) Nie macie serca, oj nie macie. :)))
OdpowiedzUsuńA o kozkach cos wiecej bedzie ?
Jejku! Jak ja uwielbiam takie sery. Na razie nie mam gdzie trzymać kozy, ale już mam obiecaną ;-) mam nadzieję, że kiedyś się uda, bo kozie sery i mleko to nie to samo co krowie.
OdpowiedzUsuńWyborem przyszłej rasy nie kierują względy ekonomiczne. Hodujemy ogary polskie, rasę z trudem odtwarzaną po II wojnie światowej (podobnie jak gończe polskie i charty polskie). Wiemy, jakie problemy stwarza uboga pula genów, jakie są zagrożenia beztroskiego imbredowania, więc możemy zająć się (chyba)hodowlą innej zagrożonej rasy. Takie mamy motywy. Zresztą ideą fix naszą jest (m.in. :DDD) hodować wyłącznie rodzime rasy, więc może i dla polecanych przez Was Uszlachetnionych kiedyś znajdzie się u nas jakiś kącik.
OdpowiedzUsuńA pytaniami to Was na pewno będziemy zasypywać, gdy tylko przeniesiemy się na nasze hektary na stałe i przestaniemy roić, a zaczniemy działać.
Pzdr.